fot. Dorota Łagodzka
fot. Łukasz Żywulski
Dania, a przynajmniej Południowa Jutlandia, w szczególności zaś prowincja (o ile cała Dania nie jest prowincją), jest równościowa. Ten kraj, w którym nie było komunizmu realizuje z powodzeniem socjalistyczne ideały. Bez większości skutków ubocznych, które wystąpiły w bloku wschodnim. Wszyscy mają podobnej wielkości domy, podobnej jakości samochody, bogatsi płacą wyższe podatki, bezrobotni otrzymują wysokie zasiłki, a szef dużej firmy bez cienia niezadowolenia osobiście zastępuje sprzątacza, gdy ten jest chory. W jakiś sposób przekłada się to na świat artystyczny. Małe miasteczko, które mieszkańców ma tyle, co średniej wielkości polska wieś, ale sklepów, punktów usługowych i instytucji tyle, co większe z mniejszych polskich miast, ma również katalog lokalnych artystów. Gruby, kolorowy i ładnie wydany, a do tego bezpłatnie dostępny w urzędzie miasta. W owym katalogu każdemu artyście poświęcono tyle samo miejsca, a ci tworzący całkiem dobrą sztuką figurują tuż obok tych całkowicie kiczowatych, ciekawe prace obok bohomazów w nowoczesno-drobnomieszczańskim guście, razem z profesjonalnymi projektantami, rzemieślnikami wyplatającymi użytkowe wyroby z wikliny i twórcami szklanych figurek do stawiania na parapecie (Szerokie duńskie parapety to swoiste małe wystawy - misternie ustawione i bardzo estetyczne kompozycje kwiatów, świeczek, figurek, obrazków i innych "pierdółek" stojące na okach bez firanek przyciągają wzrok przechodniów. Gdyby nie prostota, umiar i dobry gust, charakterystyczne dla skandynawskiego wzornictwa, byłoby to istne postmodernistyczne rokoko).
Ciekawie jest też rozumiana lokalność, katalog dotyczy bowiem artystów mieszkających w regionie rezerwatu przyrody Vadehavet.
I jeszcze muszę się podzielić architekturą. W Bolilmark na wyspie Rømø stoi osiedle domków, które znikają, gdy spojrzeć na nie z lotu ptaka.
fot. Dorota Łagodzka
Na tej samej wyspie w portowej miejscowości Havneby na wybrzeżu stoi osiedle domów, którym nie straszne przypływy. W razie sztormu utoną tylko samochody.
fot. Dorota Łagodzka
fot. Dorota Łagodzka
Na starówce w Esbjerg można przysiąść na nagrzanych w słońcu kamieniach, które zostały delikatnie wyrzeźbione w sylwety zwierząt. Wybrano kamienie, których formy przypominały zwierzęce figury i tylko delikatnie je wyprofilowano. Wykorzystano też naturalną kolorystykę minerałów. Zielone kamienie przekształcono w gady i płazy, brązowe w konie, szare w owce itp. Pomysł całkiem sympatyczny, prostolinijny, a jednak ożywiający przestrzeń miasta.
fot. Dorota Łagodzka
fot. Łukasz Żywulski
fot. Dorota Łagodzka
Zafascynowały mnie także poidełka i figurki ptaków (a czasami też innych zwierząt) na ludzkich grobach, na duńskich cmentarzach protestanckich, ale o tym chciałabym jeszcze kiedyś szerzej napisać...
fot. Dorota Łagodzka
fot. Dorota Łagodzka
fot. Dorota Łagodzka
fot. Dorota Łagodzka
---
Blog Nie-zła sztuka objęty jest prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę lub adres blogu.
Używając zdjęć z tego wpisu, musisz podać imię i nazwisko autora oraz nazwę lub adres blogu.
---
Nie wiem, czy można uznać za sukces realizację socjalistycznych ideałów w takiej konfiguracji jaka występuje w Danii. Otóż sam jestem dość mocno skierowany na lewą stronę, jeśli chodzi o poglądy polityczne, ale stwierdzenie, że ''bezrobotni otrzymują wysokie zasiłki'' i zaszufladkowanie tego, jak mniemam, do zalet tego systemu jest wg mnie głębokim nadużyciem. Otóż sytuacja taka powoduje w Danii wiele problemów i nadużyć. Państwo utrzymuje ludzi, którym po prostu nie chce się chodzić do pracy. Przytoczę w tej sytuacji dane bardzo zbliżone do rzeczywistych. Otóż, zasiłek dla niepracującego Duńczyka to około 12tys dkk. Jeśli taki człowiek ma szansę na pracę za przykładowe 13-14 tys dkk. nigdy z takiej szansy nie skorzysta. Pracodawcy zatem muszą ratować się przyjezdnymi z biedniejszych krajów, a przez to tworzą się konflikty, z którymi w Danii coraz trudniej sobie poradzić (przykład: pomysł zamykania granic, który na szczęście nie przeszedł).
OdpowiedzUsuńJeśli zaś idzie o szefa dużej firmy, który zastępuje sprzątacza.. nazwałbym to bardzo dużym uproszczeniem i w pewnym sensie utopią. Nie mówię, że tak nie jest w 100%, ale przywoływanie w ten sposób przykładu, może sprawiać mylne wrażenie o kraju, w którym wcale aż tak różowo nie jest.
Pozdrawiam serdecznie,
student kulturoznawstwa.
Drogi sudencie kulturoznawstawa,
OdpowiedzUsuńmój tekst jest impresyjny, dlatego też nosi tytuł "Pocztówka z Danii", a nie "Analiza kultury i społeczeństwa południowej Danii" ;-) Wysokie zasiłki dla bezrobotnych mają zapewnić m. in. wyrównane szanse dzieciom z rodzin bezrobotnych (np. naukę języka i basen), zapobiec schodzeniu do poziomu tzw. "biedoty" i patologizacji. W ten sposób państwo oszczędza na poprawczakach, więzieniach, służbie zdrowia, policji etc. Jeśli chodzi o szefów zastępujących sprzątaczy, to zetknęłam się z tym podczas obydwu moich pobytów w południowej Danii, ale w różnych jej częściach.
Skandynawii od lat wróży się krach z uwagi na zbyt łaskawy system pomocy socjalnej, ale jakoś ego krachu nie widać na horyzoncie. Z imigrantami faktycznie jest problem, ale Duńczycy raczej nie nadużywają swojego systemu.
P.S. Dania ma pewną podstawową wadę: jest nudna. Ale i tak mam do niej sentyment. :)
OdpowiedzUsuń