Uwaga! Wpis został poprawiony i uzupełniony w dniu 6.11.2012 r. W poprzedniej wersji stanowisko Ewy Chudyby przedstawiłam nie do końca poprawnie, za co przepraszam.
fot. Gra Studzińska Cavour
opis pracy:
trans-species-communication
- papuga, komputer, software.
Papuga posługując się dźwiękami osadza słowa w zupełnie innej siatce odniesień do tego co człowiek zwykł utożsamiać z komunikacją. Postanowiłem zbudować instrument który będzie tłumaczył mowę papugi na język ludzki i jednocześnie będzie uczył papugę tego nowego kodu zrozumiałego dla człowieka.
opis pracy:
trans-species-communication
- papuga, komputer, software.
Papuga posługując się dźwiękami osadza słowa w zupełnie innej siatce odniesień do tego co człowiek zwykł utożsamiać z komunikacją. Postanowiłem zbudować instrument który będzie tłumaczył mowę papugi na język ludzki i jednocześnie będzie uczył papugę tego nowego kodu zrozumiałego dla człowieka.
Zacznę od tego, czego dowiedziałam się na końcu: papuga nie żyje. Jak
napisali jedni "nastąpił zgon papugi", lub jak ujęli to inni "zdechła".
Brała udział, czy też była częścią pracy Michała Brzezińskiego na
wystawie "Expanded Life Definition" w Czytelni Sztuki - galerii, która
jest częścią Muzeum w Gliwicach. (Na marginesie - nie wiedzieć czemu
używano wyłącznie tytułu w języku angielskim, a przecież można go
całkiem sensownie formułować po polsku jako np. "Rozszerzoną definicję
życia"). Oprócz papugi na wystawie znalazły się rośliny, grzyby,
pleśnie, a zatem różne organizmy żywe, tworzywa i multimedia. Brzeziński chciał pokazać, jak
wąsko zazwyczaj definiujemy życie, a jak szerokie ma ono znaczenie, w
jak wielu miejscach się pojawia, a także, że często jest tam, gdzie go
nie dostrzegamy, np. na zamkniętym w gablocie kawałku salami. Na kawałku
martwego zwierzęcia rozwija się nowe życie - życie pleśni. Dla artysty
życie jest wszędzie tam, gdzie jest coś organicznego, biologicznego. W
tym miejscu warto byłoby przywołać rozróżnienie na bio i zoo.
Jak pisze prof. Monika Bakke we współczesnej debacie na temat życia
jako takiego szczególnie przydatne okazuje się greckie rozróżnienie na
bios i zoe, gdzie zoe wydaje się oznaczać życie w ogóle, życie wszelkich
istot żywych(1). Wedle Karla Kerynyi, którego cytuje Bakke, znaczeniem
słowa zoe jest wszelkie bliżej nieokreślone życie(2). Bio, według
Arystotelesa, zarezerwowane było dla dobrego zycia, życia intelektualnego
(czyli w praktyce wyłącznie ludzkiego, a konkretniej życia wolnego
mężczyzny, a nie np. kobiety, niewolnika czy zwierzęcia)(3).
Brzeziński
odwołuje się także do pojęcia "nagiego życia" Giorgio Agambena oraz
jego maszyny antropologicznej, która generuje pojęcia tego, co
postrzegamy jako ludzkie i nie-ludzkie. Powołuje się także na Donnę
Haraway i na charakterystyczne dla bio-artu oraz teorii posthumanizmu
przyrodniczego przypominanie o tym, że człowiek nie jest od świata i od
innych żyć oddzielony, sam jest siedliskiem grzybów i bakterii.
fot. widok wystawy "Fake art", z archiwum Michała Brzezińskiego.
Jak
rozumiem papuga miała się w te strategie wpisywać i je potwierdzać. Dla
Brzezińskiego tematem jest posthumanizm i coś co nazywa egzoetyką,
czyli tworzenie etyki międzygatunkowej dla świata bez ścisłych
podziałów na formy życia, dla świata - jak to sam określa -
postbiologicznego w którym
zwierzęta i ludzie staną się partnerami równoprawnymi dzięki
technologii. Artysta deklaruje, że o tym była instalacja z papugą.
Tłumaczy on, że zwierzęta mają być w jego sztuce partnerami człowieka, a
śmierć, owszem, pojawia się w jego działaniach np. w
performensie NANODISCO, kiedy artysta uśmierca mikroorganizmy
Domestosem.
Brzeziński próbuje skłonić odbiorcę do namysłu nad etyką
i nad wszechobecnością życia. W jego zamierzeniu papuga miała żyć i,
jak twierdzi, stworzył jej
warunki porównywalne do sklepu czy domu. Starał się także
zminimalizować jej
stres, a nawet radził sie w sprawie wyboru gatunku, który najlepiej
będzie umiał się przystosować do nowej sytuacji. Artysta nie jest w pełni przekonany co do tego, czy
Czytelnia Sztuki zadbała o prawidłową opiekę nad ptakiem, gdyż nie wprowadziła
poprawek, które sugerował po wernisażu. Z informacji, które uzyskałam w galerii wynika, że zrobili, co w ich mocy, by ptak miał odpowiednie warunki.
Są
różne hipotezy na temat przyczyny zgonu ptaka - może nie wytrzymała
stresu, może ktoś nakarmił ją czymś nieodpowiednim, być może po prostu
była chora już w sklepie, co nie jest wykluczone, biorąc pod uwagę, że
tuż przed śmiercią była mocno zarobaczona.
Niepokojące
są informacje (które otrzymałam od artysty, ale którym Muzeum w Gliwicach stanowczo zaprzecza) jakoby stan zdrowia papugi został zatajony przed artystą i jakoby dowiedział się on, że coś jest nie tak dopiero, gdy ptak był w
stanie agonalnym. O śmierci poinformowano w trakcie dyskusji panelowej
po hasłem "Zwierzę - żywe tworzywo artysty?", która wedle początkowych
założeń miała się odbyć w trakcie trwania wystawy. Wzięli w niej udział
Dariusz Gzyra ze Stowarzyszenia Empatia, Daniel Maliński - doktorant estetyku UŁ
reprezentujacy artsytę, który nie mógł przybyć, dr Tomasz Pietrzykowski -
prawnik, autor książki o prawach zwierząt, prof. Danuta Ślęczak-Czakon z Zakładu Etyki UŚ, a także z publiczności - Jacek Stapowicz z Galerii Sztuki Współczesnej ESTA. Spotkanie
zainicjowała i poprowadziła Pani Ewa Chudyba z Czytelni Sztuki. Impulsem do podjęcia tej problematyki były tak ekstremalne przypadki jak "Zagłodzić psa" Guillermo Habacuca Vargasa, osławiona "Piramida zwierząt" Katarzyny Kozyry, a także prace z użyciem tzw. mokrych mediów z zakresu bio-artu, z których wiele jest etycznie wątpliwych, jak choćby "GFP Bunny" Eduardo Kaca.
fot. Gra Studzińska Cavour
Temat
dyskusji z punktu widzenia Jacka Stapowicza był z góry ujęciem nie
uwzględniającym
współczesnych problemów związanych z organizmami transgenicznymi. Jednak w założeniu Ewy Chudyby debata miała poruszać także te problemy. Zakładanym rezultatem
dyskusji miało być wyznaczenie granic swobody artystycznej, co, według
Jacka Stapowicza, sprowadzałoby się do zakazania artystom używania
żywych zwierząt w swoich działaniach. Temat debaty wpisał się w zaistniałą sytuację, bowiem wystawa została
zamknięta przed dyskusją, więc żaden z zaproszonych dyskutantów nie mógł
jej zobaczyć. Oficjalne
ogłoszenie śmierci papugi odbyło się dopiero po około godzinie od
rozpoczęcia dyskusji, co wprawiło w konsternację niektórych uczestników. W tym momencie dyskusja była zmuszona odnosić się do doświadczenia, nie mogła wygodnie pozostawać w sferze teoretyzowania.
Stapowicz miał obawy, że dyskusja sprowadzi się do
krucjaty przeciwko artyście, tak się jednak nie stało. Zaznaczył także,
że najważniejszym głosem w dyskusji był głos Dariusza Gzyry ze
Stowarzyszenia Empatia. W tym miejscu odsyłam nie po raz pierwszy do
jego bardzo wartościowego tekstu, który ukazał się w Artmixie, a który
jest rozwinięciem i uzasadnieniem argumentacji przedstawionej m. in. podczas debaty w Gliwicach: http://www.obieg.pl/artmix/16522. Według mnie oznacza to, że coś się zmienia na lepsze jeśli chodzi o porozumiewanie się i poważną wspólną dyskusję środowisk artystycznych i obrońców praw zwierząt, co w latach 90-ych było abstrakcją. Trudno było o sensowną dyskusję wokół "Piramidy zwierząt", była to raczej wojna dwóch środowisk: artystycznych, którym brakowało wiedzy, empatii i otwartości w kwestii zwierząt oraz obrońców zwierząt, którym brakowało wiedzy o sztuce współczesnej i chęci jej zrozumienia, ale przede wszystkim języka, którym mogliby wyrazić swoje argumenty, w taki sposób, by były przekonujące dla artystów i krytyków. Poważna dyskusja o zwierzętach, także w sztuce staje się nie tylko możliwa, ale i ważna. Mam nadzieję, że w najbliższych latach znajdzie to swoje odbicie zarówno w strukturach instytucjonalnych i akademickich oraz w prawie, a te z kolei będą miały pozytywny wpływ na życie zwierząt. Warto jednak przytoczyć spostrzeżenie Stapowicza, że właściwie żadna z osób, które wzięły udział w dyskusji (poza Danielem Malińskim) nie zajmuje się właściwie sztuką (choć nie wiedział może, że Gzyra jest artystą). Zabrakło z pewnością teoretyka sztuki.
Wedle relacji Stapowicza Ewa Chudyba, moderatorka dyskusji z ramienia Czytelni Sztuki, uważała, że działania Brzezińskiego, który pragnie uczynić zwierzęta podmiotami, dzięki technologicznemu zapośredniczeniu dopuścić je niejako do głosu, w gruncie rzeczy dają efekt odwrotny. Samo użycie papugi jako obiektu sztuki sprawia, że zostaje uprzedmiotowiona i w świadomości ludzi (odbiorców) utwierdza się przekonanie o tym, że tego typu wykorzystywanie zwierząt jest czymś dopuszczalnym, normalnym. Stapowicza sugeruje, że takie ujęcie sprawy jest raczej niezrozumieniem nie tylko intencji artysty, ale i samej instalacji. Jest także przejawem hipokryzji społecznej, o której mówił Gzyra. Hipokryzja ta ujawnia się w wydzielaniu dwóch obszarów, z jednej
strony codzienności, w której zabijamy zwierzęta i nie budzi to moralnego niepokoju, z drugiej sztuki, którą często krytykuje się w
chwili jej wejścia w codzienność czy też czerpania z niej, z obszaru estetyki
której nie chcemy doświadczyć (np ubojni). Zgadzam się jednak z Ewą Chudybą, że powyższy zarzut hipokryzji mentalnej nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale może stanowić formę ucieczki od dyskutowanej kwestii. Myślę, że może zostać też wykorzystany odwrotnie do zamierzeń Gzyry, czyli na zasadzie: skoro i tak jest tyle zła na świecie, to można zrobić coś jeszcze złego, skoro wszyscy postępują źle, to artyści też mogą. Ciekawe, że swoisty radykalizm i abolicjonistyczna konsekwencja Gzyry w obronie zwierząt mogą zostać zrozumiane oraz wykorzystane odwrotnie - jako swoisty konformizm. Wedle Chudyby Gzyra nie mógł się zdecydować, czy bronić zwierząt czy artystów. Wydaje się to jednak dość dziwne, gdyż Gzyra wyraźnie zaznaczył, że jest przeciwny wykorzystywaniu zwierząt.
Wracając do papugi Brzezińskiego potraktował on papugę - by
przywołać pytanie postawione w tytule debaty - jako żywe tworzywo artysty. Co
prawda nie miał zamiaru jej robić krzywdy, ale w rezultacie to uczynił.
Prawdopodobnie nie jest on bezpośrednio odpowiedzialny za jej śmierć,
gdyż w jego zamierzeniu zwierzę miało mieć odpowiednie dla siebie
warunki, a za realizację tych założeń odpowiadała galeria. Z pewnością
jednak można mu zarzucić, że potraktował papugę instrumentalnie. Jego
idea partnerstwa i komunikacji międzygatunkowej wydaje się w tym
kontekście może nie tyle pustą deklaracją ile tworzeniem teorii, która
funkcjonuje w pewnym oderwaniu od rzeczywistości. Wydaje mi się, że
pojawił się tu problem kluczowy dla studiów nad zwierzętami (animal
studies) - problem "konstruowania zwierzęcia", a więc myślenia i
wypowiadania się o zwierzęciu w gruncie rzeczy abstrakcyjnym,
życzeniowym, nie zaś prawdziwym, rzeczywistym zwierzęciu samym w sobie,
takim jakie ono naprawdę jest. Chudyba dostrzegła jakie skutki dla prawdziwej, cielesnej papugi może mieć stosowanie wyabstrahowanej teorii o podmiotowości zwierząt.
fot. Gra Studzińska Cavour
Efekt debaty nie jest jednoznaczny. Wedle niektórych uczestników nieprzemyślany i spłycający problematykę był wniosek wyciągnięty przez Czytelnię Sztuki jako instytucję. Opierał się on na przekonaniu, że została przekroczona
granica sztuki i odtąd Czytelnia nie będzie angażować się w wystawy z
żywym materiałem. Trudno stwierdzić czy chodzi również np.o
tkanki, drobnoustroje itp. Faktycznie, choć w zamierzeniu Chudyby leżało przedyskutowanie kwestii bio-artu, w tym także pracy z tkankami, komórkami, to ostatecznie kwestie te zostały zepchnięte na drugi plan. W ocenie Stapowicza nakreślenie granic sztuki wygłoszone w imieniu instytucji przez Pania Chudybę brzmi złowrogo. Porównał on jej wypowiedź do wypowiedzi posłów LPR o Nieznalskiej. Moim zdaniem kompletnie niesłusznie. Nie można instrumentalnie traktować przypadku Nieznalskiej, by blokować wszelkie próby nakreślenia granic sztuki. Jak słusznie zauważa Chudyba warto zadać pytanie, czy wolność w sferze przekazu, jaki artysta kieruje do odbiorców, oznacza równocześnie nieograniczoną swobodę wyboru „tworzywa”, sposobów, za pośrednictwem których tego przekazu dokonuje? Ponadto kwestie symboliczno-abstrakcyjnie, takie jak obraza uczuć religijnych nie są bynajmniej analogiczne do problemów z obszaru bioetyki. Nie można porównywać obrazy czyichś odczuć (samo to sformułowanie jest dość dziwne, powinno się raczej mówić o obrazie osób, jak można obrazić uczucie?) do wykorzystywania żywych, rzeczywistych, cielesnych istot.
Osobną sprawą jest tu odpowiedzialność Czytelni Sztuki, a więc Muzeum w Gliwicach. Galeria podjęła się zorganizowania takiej wystawy, wzięła na siebie odpowiedzialność za zapewnienie papudze odpowiednich warunków, podpisała umowę z artystą. Nie w porządku była reakcja muzeum na zaistniałą sytuację - choroby i śmierci papugi. Artysta otrzymał list informujący o zamknięciu wystawy i konieczności odebrania prac w określonym krótkim terminie, w razie nie zastosowania się do tego zalecenia odesłanie prac na koszt artysty. W tym wypadku galeria postąpiła odgórnie, zachowując się wobec artysty z wyższością, narzuciła warunki, które po negocjacjach jednak złagodziła. Uważam jednak, że nie w porządku było zamknięcie całej wystawy "Expanded Life Definition". Brzeziński zadeklarował, że godzi się, by kontynuować wystawę, a jednocześnie zabrać papugę z wystawy, gdy jeszcze żyła i objąć ją opieką weterynaryjną, a następnie przekazać ją pod domową opiekę pracownika galerii, który zgłosił taką gotowość. Artysta uznał, że całą sytuację można uznać za część wystawy, a pustą klatkę za pracę za pracę artystyczną w zmienionym kształcie. Galeria jednak bezdyskysyjnie zamknęła całą wystawę, choć nie było żadnych przesłanek, by to zrobić. Dopiero w tym momencie artysta uznał, że zastosowano wobec niego cenzurę. Jest jednocześnie rozżalony z powodu zniszczenia pracy z salami obrastającym pleśnią, zamkniętym w szklanej w gablocie z podświetlonym dnem. Galeria chciała odzyskać gablotę. Konkludując ten akapit - w większej mierze zgadzam się z Chudybą, (która deklaruje, że reprezentuje stanowisko nie tylko swoje, ale też Czytelni Sztuki, która jest integralną częścią Muzeum w Gliwicach, i jego dyrektora Grzegorza Krawczyka), nie rozumiem jednak decyzji o zamknięciu całej wystawy. Należałoby raczej pociągnąć temat, a pustą klatkę po papudze np. wykorzystać do informowania o realnych skutkach fantazji artystów o komunikacji międzygatunkowej w duchu posthumanizmu. Obawiam się jednak, że galeria bała się czarnego PR-u i ewentualnych skutków prawnych, gdyż, co prawda wbrew zamorzeniom, niejako wręcz wbrew własnej woli, ale jednak dopuściła do śmierci papugi w ramach organizowanego przez siebie wydarzenia.
fot. Gra Studzińska Cavour
opis pracy:
T-issue:feed-the-world
- gablota, pożywka, podświetlane podłoże, salami.
Wszelkie ciało I każda tkanka jest pełna wewnętrznego życia które
ulegając anarchistycznej emancypacji zacznie się rozwijać podczas
trwania wystawy. Salami które zostało wyprodukowane z namnozonej
tkanki mojego uda zostanie powtórnie ożywione przez mikroorganizmy
obecne w galerii dzięki zamknięciu ich w sprzyjających warunkach.
- gablota, pożywka, podświetlane podłoże, salami.
Wszelkie ciało I każda tkanka jest pełna wewnętrznego życia które
ulegając anarchistycznej emancypacji zacznie się rozwijać podczas
trwania wystawy. Salami które zostało wyprodukowane z namnozonej
tkanki mojego uda zostanie powtórnie ożywione przez mikroorganizmy
obecne w galerii dzięki zamknięciu ich w sprzyjających warunkach.
Ewa Wosz z Czytelni Sztuki deklaruje, że:
" (...) działania Czytelni Sztuki podjęte w związku z tym, że „elementem” jednej z instalacji na wystawie "Expanded Life Definition" pana Michała Brzezińskiego było żywe zwierzę, przebiegały dwutorowo. W wymiarze praktycznym decyzję o zawarciu umowy z panem Michałem Brzezińskim i zorganizowaniu wystawy uzależniliśmy od otrzymania pozytywnej opinii Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Gliwicach, do którego skierowaliśmy prośbę o ocenę i zatwierdzenie programu wyżej wskazanej wystawy. Zgodę taką otrzymaliśmy. Papuga została nabyta przez pana Brzezińskiego w sklepie zoologicznym i przywieziona do Czytelni Sztuki."
Tu wtrącę swoje trzy grosze: Cóż na formalizm i naiwność. Powiatowi inspektorzy weterynarii pozwalają na wszystko, na wszelkie ohydne praktyki wobec zwerząt, reaguja nap[rawdę w nielicznych przypadkach i zazwyczaj pod naciskiem organizacji pozarządowych.
Dalej Wosz pisze: "Od momentu, gdy 4 października 2012 r. znalazła się w naszej przestrzeni wystawienniczej podjęliśmy wszelkie możliwe działania zmierzające do zapewnienia jej możliwie najlepszych warunków dla zdrowia. Spośród pomocy muzealnych dyrektor wyznaczył osoby, których zadaniem była codzienna opieka nad ptakiem: karmienie (odpowiednim pokarmem), czyszczenie klatki, monitorowanie zachowania. Ponadto dyrektor wydał dyspozycję, aby raz w tygodniu stan zdrowia papugi kontrolował weterynarz.
W czwartek 11 października weterynarz zaordynował papudze antybiotyk i preparaty witaminowe, które zostały podane zwierzęciu. Poinformował nas również, że z uwagi na pasożyty stan zdrowia ptaka jest poważny i w ciągu najbliższych 24 godzin okaże się, czy zwierzę wyzdrowieje czy nie. Rano stwierdzono, że papuga zdechła. Dyrektor podjął wówczas decyzję o likwidacji i zdemontowaniu wystawy o czym poinformował Michała Brzezińskiego. Od wernisażu minął tydzień."
fot. Gra Studzińska Cavour
Trzeba przyznać, że galeria mając świadomość, że posłużenie się przez artystę żywym zwierzęciem może budzić wątpliwości natury etycznej, podjęła się zorganizowania debaty i zwróciła się szerokiego grona osób, które mogłyby się na ten temat wypowiedzieć. Ostatecznie nie wszyscy przyjęli zaproszenie, pewne jest jednak, że galeria nie unikała tematu i była gotowa na konfrontacje poglądów i teoretyczną dyskusję wokół wystawy, choć decyzja o zamknięciu wystawy jest jednak unikiem. Problemem traktowania zwierząt jako „narzędzi” artysty galeria starała się zainteresować również media, jednocześnie sama w taki sposób potraktowała zwierzę.
Jak zaznacza Ewa Wosz celem Czytelni Sztuki jest przybliżanie różnych nurtów sztuki współczesnej, nigdy jednak galeria nie zdecydowałaby się na zaprezentowanie jakiegokolwiek projektu artystycznego, którego intencją jest łamanie podstawowych norm etycznych – bez względu na to, czy ich podmiotem są ludzie, czy inne istoty żywe. Intencje Brzezińskiego były bowiem pozytywne, jego celem było upodmiotowienie zwierzęcia. Wydaje mi się, że utopijnie i naiwnie podszedł on do myśli posthumanistycznej. Faktycznie w tym wypadku, gdyby papuga mogła rzeczywiście skomunikować
się z człowiekiem za pośrednictwem technologii, przekazałaby zapewne
Brzezińskiemu, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Wosz słusznie spostrzega, że galeria przekonała się, że konsekwencje sztuki w wymiarze praktycznym mogą naruszać granice, których nie powinno się przekraczać. Te, które oddzielają dobro od zła, życie od śmierci.
Konkluzją dla całej tej historii jest zwrócenie uwagi na szerszy kontekst społeczny. Absurdem jest to, że egzotyczne papugi w ogóle znajdują się w Polsce, że ptaki są trzymane są w klatkach, że zwierzę w ogóle jest towarem w sklepie.
Mimo dobrych intencji zarówno artysty jak i galerii nie ma wątpliwości co do tego, że papuga stała się ofiarą instrumentalnego podejścia do zwierząt. Szkoda natomiast, że za sprawą decyzji galerii zamknięto całą wystawę i ucięto poniekąd dyskusję na temat wszystkiego, co wedle kryteriów biologii jest organizmem żywym, na temat wszystkich odkryć biotechnologii, co do których stanowiska etyczne dopiero trzeba wypracować. Także w obszarze sztuki.
Szkoda, że papuga umarła.
fot. Gra Studzińska Cavour
---
Przypisy:
(1) M. Bakke, Bio-transfiguracje. Sztuka i estetyka posthumanizmu, Poznań 2010, s. 38.
(2) Cyt. za ibidem.
(3) Por. ibidem oraz Arystoteles, Polityka, tłum. L. Piotrowicz, w: Arystoteles, Dzieła wszystkie, Warszawa 2001.
---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
---
Byłam na tej wystawie i jedno jest pewne, warunki w których przebywała papuga były tragiczne. Pomieszczenia pod ziemią, bez okien, widzów jak na lekarstwo, więc towarzystwa żadnego, a w dodatku instalacja wydawała głośne dźwięki, i migające, nieprzyjemne światło. Jednak pracownicy galerii zadbali o zwierze i przenieśli je do szatni przy wejściu. Ale mimo całego negatywnego nastawienia i ewidentnego błędu z papugą to była to bardzo dobra dotycząca komunikacji międzygatunkowej.
OdpowiedzUsuńJoanna Jeśman
Po rozwiązaniu konfliktów i problemów we współpracy z galerią postanowiłem zdjąć ze swojej strony www wpis dokumentujacy wymianę pism która doprowadziła do zamknięcia wystawy. Jednak sprawa ożywa i dla rozwiązania wątpliwości i wyjaśnienia ewentualnych niedomowień postanowiłem wpis przywrócić. Nie będzie on tak jak dotychczas eksponowany na głównej stronie by nie powodować dodatkowych konfliktów, kłopotów i nie robić nikomu antyreklamy. Ma to charakter klarujacy i oczyszczający ewentualne nadinterpretacje które mogą pojawiać się pod wpływem tekstów które zaczynają opisywać tę sytuację. Prosiłbym o odsyłanie do tej korespondencji przy kolejnych podejmowanych próbach opisu sytuacji. Zwyczajnie nie chcę by ten temat nadmiernie rósł i by przesłaniał główne założenia wystawy. Krytykę pod swoim adresem przyjmuję całościowo chociaż można się spierać o detale. http://www.brzezinski.zdnet.pl/michal-brzezinski/interviews/canceled-exhibition-expanded-life-definition
OdpowiedzUsuńInstytucja chowa głowę w piasek. Spychanie winy wyłącznie na artystę jest najłatwiejsze, mimo iż galeria jest w równym stopniu odpowiedzialna za to, jaki przekaz pojawia się w jej przestrzeni. Posłużenie się zwierzęciem w instalacji jest okrutne i żadna idea tego moim zdaniem nie usprawiedliwia.
OdpowiedzUsuńProblem z bioartem polega chyba (również) na tym, że próbując przekroczyć antropocentryzm, nie wyzbyliśmy się antropocentrycznego sposobu myślenia. Dyskusje toczą się wokół tego, jak pokazać, użyć (?) istoty żywej w sztuce,aby nie było to nadużyciem, co w świetle najogólniejszych założeń posthumanizmu jest znowu mierzeniem świata według człowieczej miary i negocjowaniem granic ze światem nieczłowieczym.
Panie Michale, ja zapytałabym, czy wobec zaistniałej sytuacji, założenia wystawy są takie same? Czy naprawdę nic się nie zmieniło?
A to mój komentarz: http://strasznasztuka.blox.pl/2012/11/Czy-zwierze-moze-byc-obiektem-sztuki.html
OdpowiedzUsuńCzytelnia Sztuki i Ewa Chudyba osiągnęli jeden cel. Jest o nich głośno i chociaż mieli ptaka codziennie pod nosem to na mnie przerzucili odpowiedzialność za to co się stało mimo że tylko ja apelowałem w czasie wystawy o to by zakończyć tę część. Poza tym ich sukcesem jest sprowadzenie całej wystawy do martwego ptaka. Aż ciężko mi się patrzy jak z wielką naiwnością i obłudą dokonuje się publiczne biczowanie. Czemu nie bojkotujecie sklepów zoologicznych. Paranoicznie podejście radykaluzuje się i niebawem powstaną postulaty zakazujące trzymania zwierząt
OdpowiedzUsuńhttp://www.24gliwice.pl/wiadomosci/?p=46194
OdpowiedzUsuńzobacz sam koniec materiału filmowego i porównaj oświadczenie muzeum do mojego pisma z tego samego dnia!
http://www.brzezinski.zdnet.pl/michal-brzezinski/interviews/canceled-exhibition-expanded-life-definition
zastanów się też nad formą odpowiedzi na moje pismo
Osoby zainteresowane moim stanowiskiem i merytorycznymi argumentami, w oparciu o które je formułuję, zapraszam na mój blog:
OdpowiedzUsuńwersjerobocze.blogspot.com - wpis: zła sztuka.
Znaleźć tam można również link do petycji dotyczącej zakazania w Polsce bio artu.
Co do zarzutu zrzucania całej odpowiedzialności na artystę - podczas debaty 12 października, w której pan Brzeziński nie uczestniczył, a której pełny zapis ukaże się w najnowszym numerze czasopisma Er(r)go powiedziałam, że w związku z zaistniałą sytuacją możemy mówić o dwu poziomach odpowiedzialności - ponieważ ponosi ją zarówno artysta, który podejmuje decyzję o posłużeniu się zwierzęciem jako żywym tworzywem, a jak i galeria, która jego pracę decyduje się wystawić.
Eduardo Kac zapytany wprost przez dziennikarza, czy artysta ma prawo do takich ingerencji w życie? odpowiada:
OdpowiedzUsuń“Czy słyszał pan o kleju króliczym? Przez setki lat malarze używali go do gruntowania płócien, na których tworzyli dzieła. Klej ten uzyskuje się ze skór królików. Miliony zwierząt musiały zginąć, by dostarczyć surowca, dzięki któremu możemy oglądać dziś obrazy Rembrandta, Cezane’a, Picassa. Ja w swoim projekcie nie zabijam tylko daję życie. GFP Bunny powstał przy użyciu standardowej procedury, stosowanej powszechnie w laboratoriach biologicznych. Dlaczego więc to, co ja zrobiłem ma wywoływać większe wątpliwości etyczne niż trwająca od wieków praktyka mordowania zwierząt po to m. in. byśmy mogli zachwycać się dziełami sztuki wiszącymi w galeriach i muzeach”