13 lutego ustanowiony został Światowym Dniem Wielorybów (World Whales Day) przez Pacific Whale Foundation. Pamiętajmy też o naszych bałtyckich morświnach zagrożonych wyginięciem. Z tej okazji chciałabym zapoznać moich czytelników z Lithany for the Whale Johna Cage'a (1912-1992), trwającym ok. 12 minut wokalnym utworem na dwa głosy z 1980 r., tego samego roku, w którym ustanowiono World Whales Day.
Najbardziej bodaj znanym dziełem Cage'a, eksperymentalnego artysty, który pracował głównie z dźwiękiem i muzyką, jest 4' 33'' (4 minuty 33 sekundy). Jest to trzyczęściowy utwór na dowolny instrument skomponowany wyłącznie z samych pauz, zwanych tacetami, które oznaczają, że żadne instrumenty ani głosy nie biorą udziału w jego wykonaniu. Przez cały czas trwania utworu nie zostaje zagrany ani jeden dźwięk. Utwór ten często opisywany jest jako „cztery i pół minuty ciszy” co odpowiada przybliżonemu czasowi trwania kompozycji. Premiera w wykonaniu Davida Tudora na fortepianie odbyła się 29 sierpnia 1952 roku w Woodstock w stanie Nowy Jork. Utwór może być jednak wykonywany na dowolnym instrumencie i często, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, wykonują go orkiestry. Jak napisał Jerzy Kutnik, Cage odkrył ciszę dla muzyki.
Momenty ciszy odgrywają dużą rolę także w Litanii dla wieloryba. Do rozprawy Kutnika Gra słów. Muzyka poezji Johna Cage’a warto zajrzeć w kontekście tego utworu także dlatego, że jest on swoistą poezja śpiewaną, choć przypomina raczej próby zaśpiewania Mirona Białoszewskiego lub futurystów (ale tych drugich w pewnej opozycji tematycznej - przyroda zamiast miasta i maszyny). Utwór polega bowiem na śpiewaniu kolejnych liter słowa WHALE, z których każda posiada swoistą wysokość tonu. Słowo śpiewane jest na jednym oddechu, a każda z liter wymawiana jest oddzielnie w taki sposób, że długość dźwięku jest dla wszystkich liter jednakowa z wyjątkiem ostatniej, która śpiewana jest dłużej niż pozostałe. Pierwszy wokalista śpiewa dany motyw, a drugi wykonuje niejako odpowiedź na to. Powtarzalne momenty ciszy odgrywają w tym dialogu wokalnym dużą rolę. Utwór jest stosunkowo jednorodny. Mnie osobiście bardzo się podoba, mimo iż bynajmniej nie jestem z założenia entuzjastką wokalnych eksperymentów muzycznych, a nawet bywam na nie mało odporna. Słowo litania w tytule nie znalazło się bez powodu, gdyż sposób wykonania utworu przypomina stary tradycyjny śpiew kościelny. Cage był przede wszystkim kompozytorem i teoretykiem muzyki, lecz wiele jego dzieł wkracza w obszar sztuki konceptualnej, która z kolei wykracza poza sztuki wizualne. Określenie "sztuk i wizualne" upowszechniło się jako szersze i bardziej adekwatne niż wcześniejsze miano sztuk plastycznych, lecz coraz częściej wydaje się niewystarczające. Sztuka wchodzi bowiem coraz częściej w obszary innych zmysłów: dotyku, węchu i słuchu. Jeśli chodzi o ten ostatni, to posiadam już całą "kolekcję" utworów muzycznych o zwierzętach, dźwiękowych instalacji artystycznych z udziałem zwierząt i innych eksperymentów muzycznych, w które zwierzęta pozaludzkie zostały na różne sposoby włączone. Warte uwagi są także estetyczne (i być może artystyczne?) właściwości naturalnych zachowań zwierząt w sferze dźwięków i w ogóle estetyki przyrody, nad czym ja obecnie pracuję, lecz w kontekście wizualności. Odczuwam jednak dotkliwy brak kompetencji, by badać zjawiska naturalne, artystyczne i i estetyczne, w których ważną role odgrywają dźwięki, muzyka i obawiam się, że jest to rodzaj niekompetencji historyka sztuki, którą niełatwo nadrobić. Konieczna byłaby tu współpraca z muzykologami.
Momenty ciszy odgrywają dużą rolę także w Litanii dla wieloryba. Do rozprawy Kutnika Gra słów. Muzyka poezji Johna Cage’a warto zajrzeć w kontekście tego utworu także dlatego, że jest on swoistą poezja śpiewaną, choć przypomina raczej próby zaśpiewania Mirona Białoszewskiego lub futurystów (ale tych drugich w pewnej opozycji tematycznej - przyroda zamiast miasta i maszyny). Utwór polega bowiem na śpiewaniu kolejnych liter słowa WHALE, z których każda posiada swoistą wysokość tonu. Słowo śpiewane jest na jednym oddechu, a każda z liter wymawiana jest oddzielnie w taki sposób, że długość dźwięku jest dla wszystkich liter jednakowa z wyjątkiem ostatniej, która śpiewana jest dłużej niż pozostałe. Pierwszy wokalista śpiewa dany motyw, a drugi wykonuje niejako odpowiedź na to. Powtarzalne momenty ciszy odgrywają w tym dialogu wokalnym dużą rolę. Utwór jest stosunkowo jednorodny. Mnie osobiście bardzo się podoba, mimo iż bynajmniej nie jestem z założenia entuzjastką wokalnych eksperymentów muzycznych, a nawet bywam na nie mało odporna. Słowo litania w tytule nie znalazło się bez powodu, gdyż sposób wykonania utworu przypomina stary tradycyjny śpiew kościelny. Cage był przede wszystkim kompozytorem i teoretykiem muzyki, lecz wiele jego dzieł wkracza w obszar sztuki konceptualnej, która z kolei wykracza poza sztuki wizualne. Określenie "sztuk i wizualne" upowszechniło się jako szersze i bardziej adekwatne niż wcześniejsze miano sztuk plastycznych, lecz coraz częściej wydaje się niewystarczające. Sztuka wchodzi bowiem coraz częściej w obszary innych zmysłów: dotyku, węchu i słuchu. Jeśli chodzi o ten ostatni, to posiadam już całą "kolekcję" utworów muzycznych o zwierzętach, dźwiękowych instalacji artystycznych z udziałem zwierząt i innych eksperymentów muzycznych, w które zwierzęta pozaludzkie zostały na różne sposoby włączone. Warte uwagi są także estetyczne (i być może artystyczne?) właściwości naturalnych zachowań zwierząt w sferze dźwięków i w ogóle estetyki przyrody, nad czym ja obecnie pracuję, lecz w kontekście wizualności. Odczuwam jednak dotkliwy brak kompetencji, by badać zjawiska naturalne, artystyczne i i estetyczne, w których ważną role odgrywają dźwięki, muzyka i obawiam się, że jest to rodzaj niekompetencji historyka sztuki, którą niełatwo nadrobić. Konieczna byłaby tu współpraca z muzykologami.
Tym bardziej więc cieszy mnie, że jeden ze studentów będących uczestnikami moich zajęć Zwierzęta w sztuce i kulturze wizualnej w Kolegium Artes Liberales na UW, Andrzej Frelek, który studiuje także muzykologię napisał pracę zaliczeniową, w której podjął się analizy instalacji dźwiękowej Céleste Boursier-Mougenot from here to ear z udziałem gitar elektrycznych i ptaków - zeberek. O podobnej instalacji tegoż artysty w Barbican Center pisałam na blogu w 2010 roku: http://niezla-sztuka.blogspot.com/2010/02/zeberki-w-barbican-centre.html Tekst Frelka,* który łączy analizę muzykologiczną i perspektywę etyczną w duchu animal studies zostanie, mam nadzieję, opublikowany. W Polsce brakuje bowiem muzykologicznych studiów nad zwierzętami. Teoretyczny tekst niemieckiego muzykologa Martina Ullrich Między filologia a biologią. Muzyka zwierząt z epistemologicznej i metodologicznej perspektywy ukazał się w książce Zwierzęta i ich ludzie. Zmierzch antropocentrycznego paradygmatu? pod red. Anny Barcz i moją.
W kontekście Cage istotne jednak wydają się także badania nad językiem, nad słowami w sztuce. Analiz językowych także bardzo brakuje w polskich raczkujących studiach nad zwierzętami, a luka w badaniach nad językiem jest akurat taką, której z oczywisto-logicznych względów nie są w stanie wypełnić badania anglo- czy niemieckojęzyczne. W wyżej wymienionej książce ukazał się tekst Anny Łagodzkiej Zezwierzęcenie, zwierzątko i animalizacja języka, który miejmy nadzieję będzie zachętą także dla innych badaczy do refleksji nad językiem w kontekście naszych sposobów myślenia o zwierzętach. Z nieco innej, raczej literaturoznawczej perspektywy porusza ten problem Aleksander Nawarecki w tekście Zoofilologia pod auspicjami Augurów. Badacze sztuki i muzyki mogliby znacząco czerpać z takich językowych badań. Właśnie językowo-muzycznych analiz wymagałyby także utwory muzyczne ze słowami dotyczącymi zwierząt, o których wyżej wspomniałam nie podając konkretnych tytułów, lecz niektóre z nich zamieszczałam swego czasu na blogu, m. in. My Life as a Duck Charliego Winstona czy Moan TrentØllera.
P.S. Za przypomnienie o Światowym Dniu Wieloryba i utworze Cage'a serdecznie dziękuję Oli Kozioł.
P.S. Za przypomnienie o Światowym Dniu Wieloryba i utworze Cage'a serdecznie dziękuję Oli Kozioł.
---
* Aktualizacja: Tekst Andrzeja Frelka został opublikowany 25.07.2016 w "Glissando": http://www.glissando.pl/artykuly/zwierze-muzykalne-we-from-here-to-ear-celeste-boursier-mougenota-narzedzie-czy-artysta/
--- Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu. ---
Muzykologia, to dopiero musiałbyć zawód. Teraz ciężko znaleźć taką osobę. Aczkolwiek doświadczenie i wiedza takich osób ciągle jest warta i wykładana na uniwersytetach. Młodzi artyści muszą wiedzieć jaki dzwięk pasuję do innego, tak jak z kolorem.
OdpowiedzUsuńO! Takich informacji właśnie szukałem. Jestem teraz bardziej oświecony, dzięki. Aż teraz będę błyszczał wiedzą cały dzień.
OdpowiedzUsuń