Uprzejmie informujemy, że termin nadsyłania propozycji tekstów do numeru o kiczu został przedłużony do 30-ego kwietnia 2011.
Chcemy zastanowić się, jaka jest rola kiczu we współczesnej sztuce? Kiedy można mówić, że mamy do czynienia z kiczem? Czy pojęcie to jest w ogóle adekwatne do sztuki współczesnej? Czy istnieje definicja kiczu, jak odróżnić estetykę kiczu od innej? Czy kicz może zacierać podział na kulturę popularną i kulturę czy sztukę wysoką? Czy może być wykorzystany jako rodzaj prowokacji? Dlaczego to, co dobre, miłe i piękne tak często określane jest jako kicz? Jaka jest rola kiczu w oswajaniu tego, co wstrętne, przerażające i trudne? W jaki sposób nawiązują do niego feministyczne artystki? Jaką rolę pełni kicz w sztuce odwołującej się do wątków religijnych, ale również w sztuce odnoszącej się do kwestii seksualności i cielesności?
Teksty prosimy przesyłać na adres: artmix_obieg@tlen.pl
Pozdrawiamy,
Izabela Kowalczyk, Dorota Łagodzka i Edyta Zierkiewicz
---
blog Doroty Łagodzkiej o zwierzętach w sztuce / Dorota Łagodzka's blog about animals in art
piątek, 18 marca 2011
czwartek, 17 marca 2011
A właśnie, że nie! ... czyli znowu o "Piramidzie zwierząt"
Katarzyna Kozyra, "Piramida zwierząt". (zdjęcie pochodzi z blogu Karoliny Plinty)
Kiedy w styczniowym "Arteonie" ukazał się mój tekst krytykujący bezkrytyczność polskiego środowiska sztuki współczesnej wobec "Piramidy zwierząt" Katarzyny Kozyry, do Redakcji przyszedł list, którego anonimowy autor porównał mnie do histerycznej nastolatki i postulował, by wreszcie dać święty spokój "Piramidzie" i pozwolić jej wreszcie spokojnie cieszyć się statusem klasyki sztuki. Tym samym autor tego listu stał się wręcz modelowym reprezentantem postawy, którą opisuję w owym artykule. Postawy, która marginalizuje każdą próbę wpisania dyskursu praw zwierząt w dyskurs krytyczno-artystyczny, wyśmiewając ją jako emocjonalną i infantylną. Jest to charakterystyczne dla polskiego środowiska i wynika chyba ze strachu przed cenzurą, który to strach z kolei przeradza się w nadużywanie słowa cenzura i bezmyślne absolutyzowanie wolności wypowiedzi artystycznej, do tego stopnia, że staje się ona zaprzeczeniem wolności: wolności zwierząt i wolności wypowiedzi krytycznej. Tymczasem dyskurs proanimalistyczny w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej zaistniał już jakiś czas temu w galeriach i na uniwersytetach i bynajmniej nie jest wyśmiewany i szufladkowany jako sentymentalny. Ale o tym szerzej w "Arteonie".
Oczywiście krytyczne spojrzenie na "Piramidę zwierząt" (która moim zdaniem z etycznego punktu widzenia jest niedopuszczalna, z artystycznego natomiast też nie powala na kolana, choć jedno od drugiego nie musi zależeć), nie znaczy, że neguję całą twórczość Katarzyny Kozyry. Nie oznacza też histeryczności i braku obiektywizmu, które tak jak kiedyś powszechnie przypisywano feministkom, tak teraz antygatunkowist(k)om i innym osobom działającym na rzecz zwierząt.
Dowodem na racjonalizm antygatunkowistki w spojrzeniu na całokształt twórczości Kozyry niech będzie moja recenzja wystawy w Zachęcie, która ukazała się w "Artluku". Ale tam też czepiam się "Piramidy", a koncepcja wystawy akcentująca nierozerwalność życia i sztuki Kozyry, dostarczyła mi tylko kolejnego argumentu. Jakiego - przeczytajcie w "Artluku".
I właśnie, że nie mam zamiaru przypiąć tej pracy bezpiecznej, kuloodpornej etykietki "klasyka sztuki", jak chciał autor listu do "Arteonu"! Etykietki, która ma ją chronić przed krytycznym spojrzeniem. Na szczęście wiem, że nie jestem wśród krytyków sztuki tak całkiem osamotniona w myśleniu, że Kozyrze za "Piramidę zwierząt" jeszcze się oberwie. Dyskurs animalistyczny w Polsce dopiero się rozwija, mentalność społeczeństwa, w tym także środowiska skupionego wokół sztuki współczesnej ewoluuje i etyczna krytyka tej pracy może co najwyżej się nasilić. Niestety przysparza to Kozyrze sławy. Ale cóż, lepsze to niż aura nietykalności.
Katarzyna Kozyra, "Piramida zwierząt", 1993.
Katarzyna Kozyra, "Piramida zwierząt", 1993.
Katarzyna Kozyra, "Piramida zwierząt", 1993.
---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
Kiedy w styczniowym "Arteonie" ukazał się mój tekst krytykujący bezkrytyczność polskiego środowiska sztuki współczesnej wobec "Piramidy zwierząt" Katarzyny Kozyry, do Redakcji przyszedł list, którego anonimowy autor porównał mnie do histerycznej nastolatki i postulował, by wreszcie dać święty spokój "Piramidzie" i pozwolić jej wreszcie spokojnie cieszyć się statusem klasyki sztuki. Tym samym autor tego listu stał się wręcz modelowym reprezentantem postawy, którą opisuję w owym artykule. Postawy, która marginalizuje każdą próbę wpisania dyskursu praw zwierząt w dyskurs krytyczno-artystyczny, wyśmiewając ją jako emocjonalną i infantylną. Jest to charakterystyczne dla polskiego środowiska i wynika chyba ze strachu przed cenzurą, który to strach z kolei przeradza się w nadużywanie słowa cenzura i bezmyślne absolutyzowanie wolności wypowiedzi artystycznej, do tego stopnia, że staje się ona zaprzeczeniem wolności: wolności zwierząt i wolności wypowiedzi krytycznej. Tymczasem dyskurs proanimalistyczny w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej zaistniał już jakiś czas temu w galeriach i na uniwersytetach i bynajmniej nie jest wyśmiewany i szufladkowany jako sentymentalny. Ale o tym szerzej w "Arteonie".
Oczywiście krytyczne spojrzenie na "Piramidę zwierząt" (która moim zdaniem z etycznego punktu widzenia jest niedopuszczalna, z artystycznego natomiast też nie powala na kolana, choć jedno od drugiego nie musi zależeć), nie znaczy, że neguję całą twórczość Katarzyny Kozyry. Nie oznacza też histeryczności i braku obiektywizmu, które tak jak kiedyś powszechnie przypisywano feministkom, tak teraz antygatunkowist(k)om i innym osobom działającym na rzecz zwierząt.
Dowodem na racjonalizm antygatunkowistki w spojrzeniu na całokształt twórczości Kozyry niech będzie moja recenzja wystawy w Zachęcie, która ukazała się w "Artluku". Ale tam też czepiam się "Piramidy", a koncepcja wystawy akcentująca nierozerwalność życia i sztuki Kozyry, dostarczyła mi tylko kolejnego argumentu. Jakiego - przeczytajcie w "Artluku".
I właśnie, że nie mam zamiaru przypiąć tej pracy bezpiecznej, kuloodpornej etykietki "klasyka sztuki", jak chciał autor listu do "Arteonu"! Etykietki, która ma ją chronić przed krytycznym spojrzeniem. Na szczęście wiem, że nie jestem wśród krytyków sztuki tak całkiem osamotniona w myśleniu, że Kozyrze za "Piramidę zwierząt" jeszcze się oberwie. Dyskurs animalistyczny w Polsce dopiero się rozwija, mentalność społeczeństwa, w tym także środowiska skupionego wokół sztuki współczesnej ewoluuje i etyczna krytyka tej pracy może co najwyżej się nasilić. Niestety przysparza to Kozyrze sławy. Ale cóż, lepsze to niż aura nietykalności.
Katarzyna Kozyra, "Piramida zwierząt", 1993.
Katarzyna Kozyra, "Piramida zwierząt", 1993.
Katarzyna Kozyra, "Piramida zwierząt", 1993.
---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
środa, 9 marca 2011
Fotoreportaż z wystawy i tekst z folderu
od lewej: Anna Jackowska, Maria Niemyjska, Tomek Rogaliński, Filip Sadowski
fot. Łukasz Żywulski
Trochę późno, bo prawie miesiąc po zakończeniu wystawy ZWIERZenia. Czułość istnienia, na której pokazane zostały prace Tomasza Rogalińskiego i Filipa Sadowskiego, zamieszczam jej dokumentację fotograficzną, wykonaną przez Kazimierza Napiórkowskiego z Wozowni. W szczególności jestem mu wdzięczna za wspaniałe zdjęcia "Psa w pościeli". Jemu też należą się podziękowania za piękny folderek i zaproszenia. Za zdjęcia z wernisażu dziękuję też Łukaszowi Żywulskiemu. Annie Jackowskiej pragnę serdecznie podziękować za możliwość zorganizowania tej wystawy i za przemiłą współpracę. Podziękowania kieruję także w stronę Marii Niemyjskiej i pozostałych pracowników Wozowni, a także Jakuba Banasiaka z Galerii Kolonie, z którą związany jest Filip. Zaś podziękowania dla samych artystów to już oczywistość! :-)
Zdjęcia na blogu pojawiają się w kolejności odpowiadającej z grubsza ruchowi widza, kolejności zwiedzania wymuszonej przestrzenią lub też przez nią podpowiadanej. Idąc klatką schodową najpierw trafiało na salę z rzeźbami Tomka Rogalińskiego, która kusiła obiektami widocznymi przez szklaną ścianę w jasnej rozświetlonej przestrzeni. Oglądaniu rzeźb towarzyszyły dźwięki z filmów Sadowskiego, które kazały podążyć w ich kierunku. Dźwięk był więc elementem integrującym obie części wystawy. W drugiej sali można było w ciemności i ciszy zagłębić się w miękkiej pufie i w skupieniu obejrzeć filmy.
Na samym końcu tego wpisu zamieszczam tekst z folderku towarzyszącego wystawie, który jest nieco rozbudowany w stosunku do tekstu rozsyłanego do mediów, który zamieściłam wcześniej na blogu w ramach zapowiedzi wystawy.
Tomek Rogaliński, "Pies w pościeli", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Pies w pościeli", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Pies w pościeli", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Pies w pościeli", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Przyszły i poszły", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
fot. Łukasz Żywulski
Tomek Rogaliński, "Przyszły i poszły", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Żółty piesek", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Żółty piesek", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Mały", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Mały", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Mały", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Łukasz Żywulski
fot. Łukasz Żywulski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Łukasz Żywulski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Łukasz Żywulski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Filip Sadowski, "Schron"
Filip Sadowski, "Klatka"
folderek wystawy "ZWIERZenia. Czułośc istnienia", fot. Tomasz Rogaliński
Tekst z folderu:
Dorota Łagodzka
ZWIERZenia. Czułość istnienia
Zwierz-am się, więc jestem – napisała Agata Araszkiewicz, parafrazując Jacquesa Derridę. Poprzez grę słów, możliwą tylko w języku polskim, do filozoficznych rozważań Derridy na temat zwierzęcości autorka dodała warstwę emocjonalną. Jednym z możliwych artystycznych komentarzy do tych rozważań są prezentowane na wystawie w Wozowni rzeźby Tomasza Rogalińskiego i filmy Filipa Sadowskiego.
Tym, co je łączy, jest postać psa. Jest on głównym bohaterem, człowiek pojawia się jako dopowiedzenie, uzupełnienie, bohater drugoplanowy. Wszystkie kontemplują też w jakiś sposób zwyczajność psa, zwierzęcia samego w sobie, nie zaś jako symbolu czegoś, co ludzkie, nie jako nośnika ludzkich znaczeń i metafor. W tych pracach psy pojawiają się jako konkretne jednostki, jako osoby, ale także jako uniwersalne znaki „psowatości” i zwierzęcości w ogóle. Prace uwidaczniają sposób bycia psa w świecie, nie abstrahują przy tym od relacji zwierzęcia z człowiekiem, przywołują na różne sposoby ludzką obecność.
Dzieła Rogalińskiego i Sadowskiego łączy też rodzaj emocjonalnej atmosfery: zawierają dozę swoistej czułości, uczucia, które bardzo trudno oddać w sposób, który nie trąciłby banałem lub kiczem. Im się to udało! Jest to czułość, której towarzyszy poczucie śmierci i sytuacja zagrożenia cielesności, przy czym u każdego z artystów wszystkie one przybierają inny wyraz. Wszak rzeźba i wideo art to dwa zupełnie inne media sztuki.
Filmy Sadowskiego mówią wiele nie tylko o zwierzętach, ale także, a może nawet więcej, o naturze człowieka, która ujawnia się poprzez stosunek do zwierząt. W swojej twórczości, przede wszystkim tej zebranej w powstałej rok temu książce-wystawie "Surogat", artysta sugeruje, że w ludzkich praktykach uważanych za normalne i oczywiste, tkwią zalążki zła; te same które doprowadziły ludzkość do największych zbrodni w historii. Treści te Sadowski pokazuje za pomocą kolaży obrazów i tekstów. Zazwyczaj posługuje się typowo postmodernistyczną metodą tworzenia nowej całości ze znalezionych fragmentów: pochodzących z internetu zdjęć, tekstów, reportaży, fragmentów prozy czy poezji – czyjejś lub swojej. Łączy je w sposób, który daje zupełnie nową jakość i wytwarza nowe znaczenia. Na podobnej zasadzie posługuje się obrazem filmowym i muzyką, tworząc nowe projekcje, fabuły i treści. Operuje zatem techniką found footage. Jak zauważa Tomasz Kozak, w szerszym rozumieniu found footage film, zwany niekiedy filmem kompilacyjnym, jest odrębnym gatunkiem sztuki wideo, który przy pomocy awangardowych technik montażowych dokonuje powtórnej redakcji cudzych dzieł ujawniając ich nieświadome, zaszyfrowane lub potencjalne znaczenia.
W kontekście całej twórczości artysty "Klatka" i "Schron" wydają się wręcz optymistyczne, napawają nadzieją, że w naturze ludzkiej tkwi jednak pierwiastek dobra. Egzystencjalna refleksja przepełniona jest tu skondensowaną dawką emocji, wśród których na pierwszy plan wysuwa się czułość. Połączenie pełnego napięcia dokumentu, poetyckiej narracji i oniryczności obrazu bezlitośnie wzrusza.
Rzeźby Rogalińskiego także emanują czułością, jednak nie wzbudzają odczuć tak gwałtownych. Artysta abstrahuje także bardziej od człowieka, jedynym niemal znakiem ludzkiej obecności jest prześcieradło w "Psie w pościeli" i różowa szmatka w Małym. Artysta przedstawia po prostu zwierzęta, ich cielesny i metafizyczny wymiar. Ukazuje psy i ślimaki w ich bezpośredniej zwierzęcości, w ich zwierzęcej kondycji. Ślimaki – na tej wystawie tytułowi bohaterowie rzeźby "Przyszły i poszły", są jednym z najczęściej występujących motywów w jego twórczości. Szczególnie często pojawia się wątek przemijania i śmierci, rozkładu ciała. "Żółty piesek" to portret nieżywego małego psa z wybebeszonymi wnętrznościami, może ofiary wypadku samochodowego. Nieoczywistość organicznych form sugeruje jednocześnie martwe ciało w dołku i kształt płodu, ulokowanego bezpiecznie w brzuchu matki. Ambiwalencja form przestrzennych powoduje balansowanie postrzeżenia na granicy narodzin i przemijania, życia i śmierci. Prace Rogalińskiego ukazują niesamowitość i zwyczajność zwierzęcego ciała oraz eksponują jego haptyczną organiczność ze swoistą czułością. Abiekt zostaje tu oswojony, pokazany w taki sposób, że nie odrzuca, nie jest wstrętny, a raczej uroczy. Świadomość medium, jakim jest rzeźba, świadomość materiału i maksymalne wyzyskiwanie jego wizualnych i haptycznych właściwości, współgra z charakterystyczną dla prac Rogalińskiego organiczną estetyką. Intuicyjny sposób rzeźbienia przekłada się na autentyczny i bezpośredni język jego sztuki oraz swoiście prostolinijny wyraz dzieł. Jednak, jak trafnie to ujął Andrzej Mencfel, prosta bezpośredniość działania jest zawsze najtrudniejsza do objaśnienia i poniekąd objaśnienia nie potrzebuje.
Pracą szczególną jest najmniejsza i najmniej spektakularna z obecnych tu rzeźb – "Mały". Powstała ona bowiem już po opracowaniu koncepcji wystawy i ostatecznie została w nią włączona. Rogaliński stworzył ją pod wpływem silnych emocji, jakie wzbudził w nim jeden z filmów Sadowskiego.
Tomasz Rogaliński - ur.1987, tworzy rzeźby, obiekty i instalacje rzeźbiarskie, mieszka i pracuje w Koszalinie.
Filip Sadowski – ur. 1983, tworzy filmy i kolaże, związany z warszawską galerią Kolonie, mieszka i pracuje w Warszawie.
---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
fot. Łukasz Żywulski
Trochę późno, bo prawie miesiąc po zakończeniu wystawy ZWIERZenia. Czułość istnienia, na której pokazane zostały prace Tomasza Rogalińskiego i Filipa Sadowskiego, zamieszczam jej dokumentację fotograficzną, wykonaną przez Kazimierza Napiórkowskiego z Wozowni. W szczególności jestem mu wdzięczna za wspaniałe zdjęcia "Psa w pościeli". Jemu też należą się podziękowania za piękny folderek i zaproszenia. Za zdjęcia z wernisażu dziękuję też Łukaszowi Żywulskiemu. Annie Jackowskiej pragnę serdecznie podziękować za możliwość zorganizowania tej wystawy i za przemiłą współpracę. Podziękowania kieruję także w stronę Marii Niemyjskiej i pozostałych pracowników Wozowni, a także Jakuba Banasiaka z Galerii Kolonie, z którą związany jest Filip. Zaś podziękowania dla samych artystów to już oczywistość! :-)
Zdjęcia na blogu pojawiają się w kolejności odpowiadającej z grubsza ruchowi widza, kolejności zwiedzania wymuszonej przestrzenią lub też przez nią podpowiadanej. Idąc klatką schodową najpierw trafiało na salę z rzeźbami Tomka Rogalińskiego, która kusiła obiektami widocznymi przez szklaną ścianę w jasnej rozświetlonej przestrzeni. Oglądaniu rzeźb towarzyszyły dźwięki z filmów Sadowskiego, które kazały podążyć w ich kierunku. Dźwięk był więc elementem integrującym obie części wystawy. W drugiej sali można było w ciemności i ciszy zagłębić się w miękkiej pufie i w skupieniu obejrzeć filmy.
Na samym końcu tego wpisu zamieszczam tekst z folderku towarzyszącego wystawie, który jest nieco rozbudowany w stosunku do tekstu rozsyłanego do mediów, który zamieściłam wcześniej na blogu w ramach zapowiedzi wystawy.
Tomek Rogaliński, "Pies w pościeli", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Pies w pościeli", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Pies w pościeli", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Pies w pościeli", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Przyszły i poszły", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
fot. Łukasz Żywulski
Tomek Rogaliński, "Przyszły i poszły", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Żółty piesek", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Żółty piesek", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Mały", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Mały", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Tomek Rogaliński, "Mały", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Łukasz Żywulski
fot. Łukasz Żywulski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Łukasz Żywulski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Łukasz Żywulski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Projekcja filmów Filipa Sadowskiego "Schron" i "Klatka", wystawa "ZWIERZenia. Czułość istnienia", Galeria Wozownia, styczeń/luty 2011, fot. Kazimierz Napiórkowski
Filip Sadowski, "Schron"
Filip Sadowski, "Klatka"
folderek wystawy "ZWIERZenia. Czułośc istnienia", fot. Tomasz Rogaliński
Tekst z folderu:
Dorota Łagodzka
ZWIERZenia. Czułość istnienia
Zwierz-am się, więc jestem – napisała Agata Araszkiewicz, parafrazując Jacquesa Derridę. Poprzez grę słów, możliwą tylko w języku polskim, do filozoficznych rozważań Derridy na temat zwierzęcości autorka dodała warstwę emocjonalną. Jednym z możliwych artystycznych komentarzy do tych rozważań są prezentowane na wystawie w Wozowni rzeźby Tomasza Rogalińskiego i filmy Filipa Sadowskiego.
Tym, co je łączy, jest postać psa. Jest on głównym bohaterem, człowiek pojawia się jako dopowiedzenie, uzupełnienie, bohater drugoplanowy. Wszystkie kontemplują też w jakiś sposób zwyczajność psa, zwierzęcia samego w sobie, nie zaś jako symbolu czegoś, co ludzkie, nie jako nośnika ludzkich znaczeń i metafor. W tych pracach psy pojawiają się jako konkretne jednostki, jako osoby, ale także jako uniwersalne znaki „psowatości” i zwierzęcości w ogóle. Prace uwidaczniają sposób bycia psa w świecie, nie abstrahują przy tym od relacji zwierzęcia z człowiekiem, przywołują na różne sposoby ludzką obecność.
Dzieła Rogalińskiego i Sadowskiego łączy też rodzaj emocjonalnej atmosfery: zawierają dozę swoistej czułości, uczucia, które bardzo trudno oddać w sposób, który nie trąciłby banałem lub kiczem. Im się to udało! Jest to czułość, której towarzyszy poczucie śmierci i sytuacja zagrożenia cielesności, przy czym u każdego z artystów wszystkie one przybierają inny wyraz. Wszak rzeźba i wideo art to dwa zupełnie inne media sztuki.
Filmy Sadowskiego mówią wiele nie tylko o zwierzętach, ale także, a może nawet więcej, o naturze człowieka, która ujawnia się poprzez stosunek do zwierząt. W swojej twórczości, przede wszystkim tej zebranej w powstałej rok temu książce-wystawie "Surogat", artysta sugeruje, że w ludzkich praktykach uważanych za normalne i oczywiste, tkwią zalążki zła; te same które doprowadziły ludzkość do największych zbrodni w historii. Treści te Sadowski pokazuje za pomocą kolaży obrazów i tekstów. Zazwyczaj posługuje się typowo postmodernistyczną metodą tworzenia nowej całości ze znalezionych fragmentów: pochodzących z internetu zdjęć, tekstów, reportaży, fragmentów prozy czy poezji – czyjejś lub swojej. Łączy je w sposób, który daje zupełnie nową jakość i wytwarza nowe znaczenia. Na podobnej zasadzie posługuje się obrazem filmowym i muzyką, tworząc nowe projekcje, fabuły i treści. Operuje zatem techniką found footage. Jak zauważa Tomasz Kozak, w szerszym rozumieniu found footage film, zwany niekiedy filmem kompilacyjnym, jest odrębnym gatunkiem sztuki wideo, który przy pomocy awangardowych technik montażowych dokonuje powtórnej redakcji cudzych dzieł ujawniając ich nieświadome, zaszyfrowane lub potencjalne znaczenia.
W kontekście całej twórczości artysty "Klatka" i "Schron" wydają się wręcz optymistyczne, napawają nadzieją, że w naturze ludzkiej tkwi jednak pierwiastek dobra. Egzystencjalna refleksja przepełniona jest tu skondensowaną dawką emocji, wśród których na pierwszy plan wysuwa się czułość. Połączenie pełnego napięcia dokumentu, poetyckiej narracji i oniryczności obrazu bezlitośnie wzrusza.
Rzeźby Rogalińskiego także emanują czułością, jednak nie wzbudzają odczuć tak gwałtownych. Artysta abstrahuje także bardziej od człowieka, jedynym niemal znakiem ludzkiej obecności jest prześcieradło w "Psie w pościeli" i różowa szmatka w Małym. Artysta przedstawia po prostu zwierzęta, ich cielesny i metafizyczny wymiar. Ukazuje psy i ślimaki w ich bezpośredniej zwierzęcości, w ich zwierzęcej kondycji. Ślimaki – na tej wystawie tytułowi bohaterowie rzeźby "Przyszły i poszły", są jednym z najczęściej występujących motywów w jego twórczości. Szczególnie często pojawia się wątek przemijania i śmierci, rozkładu ciała. "Żółty piesek" to portret nieżywego małego psa z wybebeszonymi wnętrznościami, może ofiary wypadku samochodowego. Nieoczywistość organicznych form sugeruje jednocześnie martwe ciało w dołku i kształt płodu, ulokowanego bezpiecznie w brzuchu matki. Ambiwalencja form przestrzennych powoduje balansowanie postrzeżenia na granicy narodzin i przemijania, życia i śmierci. Prace Rogalińskiego ukazują niesamowitość i zwyczajność zwierzęcego ciała oraz eksponują jego haptyczną organiczność ze swoistą czułością. Abiekt zostaje tu oswojony, pokazany w taki sposób, że nie odrzuca, nie jest wstrętny, a raczej uroczy. Świadomość medium, jakim jest rzeźba, świadomość materiału i maksymalne wyzyskiwanie jego wizualnych i haptycznych właściwości, współgra z charakterystyczną dla prac Rogalińskiego organiczną estetyką. Intuicyjny sposób rzeźbienia przekłada się na autentyczny i bezpośredni język jego sztuki oraz swoiście prostolinijny wyraz dzieł. Jednak, jak trafnie to ujął Andrzej Mencfel, prosta bezpośredniość działania jest zawsze najtrudniejsza do objaśnienia i poniekąd objaśnienia nie potrzebuje.
Pracą szczególną jest najmniejsza i najmniej spektakularna z obecnych tu rzeźb – "Mały". Powstała ona bowiem już po opracowaniu koncepcji wystawy i ostatecznie została w nią włączona. Rogaliński stworzył ją pod wpływem silnych emocji, jakie wzbudził w nim jeden z filmów Sadowskiego.
Tomasz Rogaliński - ur.1987, tworzy rzeźby, obiekty i instalacje rzeźbiarskie, mieszka i pracuje w Koszalinie.
Filip Sadowski – ur. 1983, tworzy filmy i kolaże, związany z warszawską galerią Kolonie, mieszka i pracuje w Warszawie.
---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)