sobota, 30 lipca 2011

"Zwierzęta idą do nieba" Genowefy Magiery

22 lipca w toruńskim Muzeum Etnograficznym została otwarta wystawa prac Genowefy Magiery, 91-letniej podopiecznej Domu Pomocy Społecznej w Wielkiej Nieszawce. Urodziła się 18 stycznia 1921 r., w Lgocie, w pow. wadowickim. Jako dziecko wraz z rodzicami przyjechała do Dąbrowy Chełmińskiej. Zmiana miejsca zamieszkania spowodowana była biedą. Po przyjeździe na ziemię chełmińską, jej rodzice zajęli się prowadzeniem gospodarstwa. Genowefa Magiera ukończyła cztery klasy szkoły podstawowej. Kiedy jako dziecko pasła krowy, umilała sobie czas lepieniem glinianych ptaszków. Niestety z biegiem lat, obowiązki gospodarskie uniemożliwiały Genowefie poświęcanie czasu na twórczość artystyczną*. Jej talent znalazł ujście dopiero niedawno na warsztatach terapii zajęciowej w DPS, prowadzonych przez Krzysztofa Majczuka**. W ciągu dwóch lat stworzyła około półtora tysiąca prac.

Genowefa Magiera podczas wernisażu na tle rekonstrukcji atelier, fot. Wojciech Kardas (Agencja Gazeta).

"Zwierzęta idą do nieba" to tytuł toruńskiej wystawy jej prac, kuratorowanej przez Aleksandrę Jarysz. Oprócz prac artystki znajduje się na niej instalacja odzwierciedlająca jej pracownię. Obrazy Genowefy Magiery zaludniają zwierzęta (celowo używam tego paradoksalnego sformułowania), wypełnia je gęstwina zwierząt (to drugie określenie odnosi się z kolei do roślin). Wyjątkowo urocze w jej wykonaniu są sowy z rozpostartymi skrzydłami i żyrafy. Magiera najczęściej używa flamastrów oraz farb plakatowych, ale bardzo często tworzy kolaże, w których wykorzystuje rozmaite materiały: koraliki, skrawki materiału, pióra czy ziarna fasoli. Artystka tworzy także postacie zwierząt w formie rzeźb.

Genowefa Magiera

Genowefa Magiera

Genowefa Magiera

Genowefa Magiera

Genowefa Magiera

Genowefa Magiera

widok wystawy "Zwierzęta idą do nieba", fot. Wojciech Kardas (Agencja Gazeta)

Kuratorka zalicza prace Magiery do art brut. Do jej prac pasuje także określenie sztuka naiwna i nieodpracie kojarzą się one z Nikiforem. Podobnie jak on Genowefa Magiera ma swój styl, jej zwierzęta są charakterystyczne. Kreska Magiery jest jednak mniej geometryczna niż u Nikifora, bardziej miękka. Nie zachwycają mnie natomiast w jej wykonaniu postacie ludzkie, podobnie z resztą jak u Nikifora. U krynickiego twórcy podobają mi się przede wszystkim krajobrazy i architektura. U Magiery zwierzęta, które stanowią zdecydowanie główny, niemal jedyny temat twórczości i inspirację. Tak jak w naturze nie istnieją dwa identyczne liście, choć pozornie są do siebie podobne, tak w pracach Magiery nie sposób znaleźć dwóch identycznych postaci zwierzęcych. Możliwość wariantów wydaje się być w jej wyobraźni i jej dłoniach nieskończona. Może jednak i ludzie w jej wykonaniu okażą się interesujący. Artystka zapowiedziała bowiem, że zaczną się oni pojawiać w jej obrazach, że poprzez swoją sztukę opowie całe swoje nieszczęsne życie.

Nikifor Krynicki (Epifaniusz Drowniak)

Nikifor Krynicki (Epifaniusz Drowniak)

Dla Genowefy Magiery znalazło się miejsce w muzeum etnograficznym jako dla pewnego fenomenu kulturowo-społecznego, choć nie wątpię, że zarówno kuratorka jak i widzowie docenili jej twórczość przede wszystkim jako sztukę. A czy jej prace mają szansę trafić do galerii sztuki współczesnej lub muzeum sztuki, jako po prostu dobra sztuka, nie zaś zjawisko antropologiczne? Wątpię, choć jednocześnie zadaję sobie pytanie na czym właściwie polega różnica pomiędzy zwierzęcymi obrazami Genowefy Magiery, Józefa Wilkonia i Basi Bańdy. Na czym zasadza się rozróżnienie na sztukę ludową i sztukę wysoką? Jak do tych podziałów ma się warsztat artysty, jak samoświadomość, jak dziecięcość, a jak zwierzęta?

Józef Wilkoń

Józef Wilkoń

Basia Bańda

---
* informacje biograficzne cytuję za stroną Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Turystycznej: http://visitkujawsko-pomorskie.pl/zwierz%C4%99ta-id%C4%85-do-nieba-toru%C5%84-2011,178,503,2315.html.
** źródło Gazeta.pl: http://torun.gazeta.pl/torun/1,35574,9993541,Zwierzeta_ida_do_nieba___niesamowita_wystawa_91_letniej.html

---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu. ---

środa, 27 lipca 2011

Luciana Freuda akty z psami

Lucian Freud, Letni poranek. Osiem nóg.

20 lipca 2011 roku w Londynie zmarł Lucian Freud. Urodził się 8 grudnia 1922 w Berlinie. Jednak tragiczne wydarzenia w Norwegii i nagła śmierć 27-letniej Amy Winehouse przyćmiły śmierć wybitnego malarza. Jego twórczość określana jest często mianem realizmu, radykalnego realimzu lub realizmu brutalnego, ale może najtrafniejsze byłoby określenie natutralizm. Artysta przedstawia ciała w taki sposób, że eksponuje ich nieidealność, granicząc z deformacją.
"Maluję ludzi nie dlatego, że tacy są, ani na przekór temu jacy są. Maluję ich takich, jakimi zdarza się im być" - mówił o swoim malarstwie*.

Co ciekawe odkryłam całkiem sporo obrazów z psami, a najczęściej są to akty portretowe. Warto zauważyć, że ciała psów są w gruncie rzeczy też aktami, są nagie, a jednak jest to nagość na tyle powszechna i naturalna, że jej nie dostrzegamy. Mówi się niekiedy, że wstyd jest tym, co odróżnia ludzi od pozostałych zwierząt, ale to nieprawda. Zwierzęta zdecydowanie się wstydzą, tylko czasami czego innego lub w innych sytuacjach niż ludzie. A czasami w tych samych. Ale na obrazach Freuda portretowani ludzie i nieludzie nie odczuwają wstydu. Zachwycająca jest swoboda z jaką prezentują swoje "brzydkie" ciała, zawsze zbyt blade, zbyt sine, zbyt grube, zbyt chude lub zbyt żylaste; swoboda, która wynika bądź to z nieświadomości bycia oglądanym bądź to z przyjemności czerpanej z eksponowania swego ciała. Freud przełamuje wiele stereotypów towarzyszących gatunkowi zwanemu aktem, z równą dosłownością i pieczołowitością portretując ciała mężczyzn i kobiet, a także psów. Ale ciała zwierząt jakby mniej poddają się jego sile czynienia z ciała abiektu czy też eksponowania abiektualności, którą każde ciało w sobie zawiera. Sposób ukazywania ludzi odsyła do twórczości Egona Schiele, którą uwielbiam.

Lucian Freud, Eli i David.

Lucian Freud, Podwójny portret.

Lucian Freud, Dziewczyna z białym psem.

Lucian Freud, Wieczór w pracowni.

---
* Cyt. za "Gazeta.pl": http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,114548,9989006,Lucian_Freud_nie_zyje__Wybitny_realista___najwiekszy.html

---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu. ---

wtorek, 26 lipca 2011

Artmix nr 26/27 (16/17) Podwójny: Wystawy, Kicz

Właśnie pojawił się w sieci wiosenno-letni, podwójny numer Artmixa.


Artmix nr 26/27 (16/17) "Podwójny: Wystawy, Kicz"

Spis treści

I Wystawy
Aleka Polis, Kobiece rewolucje: "Trzy kobiety", Zachęta (2011)
Aleka Polis, Kobiece rewolucje: "3 kobiety" (1978), "Odbicia VI"
Izabela Kowalczyk, Prekursorki wciąż w izolacji
Ewa Toniak, Zamiast
Natalia Cieślak, W czym mogę pomóc? O wystawie prac Elżbiety Jabłońskiej
Dorota Łagodzka, Straszne bajki Basi Bańdy
Alicja Kusiak-Brownstein, Stare szaty Amerykanki. O modzie, narodzie, emancypacji i pop-kulturze w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku
Alicja Kusiak-Brownstein, tłum. Joanna Billewicz, The American Woman‘s Old Clothes: On Fashion, Nation, Suffrage, and Pop-Culture at the Metropolitan Museum of Art, New York

II. Kicz
Ewa Sułek, Kicz, magia, religia. Katolicka popkultura w obrazach Julii Curyło
Łukasz Ciemiński, Słodycz dziecięctwa, gorycz pasji, potęga banału - w poszukiwaniu artystycznych i ikonograficznych źródeł kiczu religijnego
Aleksandra Brzozowska, Rola kiczu na przykładzie pamiątek pontyfikatu Jana Pawła II
Anna Kwiatkowska-England, Ta melodia prześladuje mnie, gdy się zadumam - czy to kicz czy to kamp?

Niniejszy numer "Artmixa" poświęcony jest dwóm oddzielnym tematom. Pierwsza część dotyczy wystaw poświęconych sztuce i tożsamości kobiet, druga - związków sztuki i kiczu.

Pierwszą część rozpoczynają "Kobiece rewolucje". Jest to materiał zebrany przez Alekę Polis na temat niedawnej wystawy "Trzy kobiety. Maria Pinińska-Bereś, Natalia Lach-Lachowicz, Ewa Partum" (Zachęta) oraz ekspozycji pod tym samym tytułem, która miała miejsce w Poznaniu w 1978 roku. Na filmach Aleki Polis ukazany jest wernisaż wystawy w Zachęcie oraz rozmowa Ewy Majewskiej z Natalią LL, natomiast na drugim filmie Krystyna Piotrowska wspomina wystawę z 1978 roku.

Polemicznie o wystawie "Trzy kobiety" w Zachęcie pisze Izabela Kowalczyk, zastanawiając się przy okazji, na czym powinny polegać feministyczne praktyki kuratorskie. Kuratorka wystawy, Ewa Toniak w niekonwencjonalnej formie odpowiada na postawione w tekście zarzuty.

Kolejne dwa teksty poświecone są niedawnym wystawom sztuki kobiet w olsztyńskim BWA: "Nadzwyczajnieudanedzieło" Elżbiety Jabłońskiej oraz "Bajka o takim, co wyruszył w świat, żeby nauczyć się bać" Basi Bańdy. O wystawie Jabłońskiej pisze Natalia Cieślak, koncentrując się na rodzajowej analizie zjawiska pomocy, dość często podejmowanego przez artystkę w swojej twórczości. Z kolei Dorota Łagodzka analizuje przedstawienia zwierząt w obrazach Bańdy, zastanawiając się jednocześnie nad zmianami języka jej sztuki i miejscem tej artystki w polskiej sztuce feministycznej. Ostatnim artykułem w tej części "Artmixa" jest tekst Alicji Kusiak-Brownstein (w wersji anglojęzycznej i w tłumaczeniu Joanny Billewicz). Autorka proponuje bardzo ciekawą, pogłębioną analizę dotyczącą procesów kształtowania się tożsamości narodowej Amerykanek. Te procesy znalazły swoje odzwierciedlenie w strojach noszonych przez kobiety. Wystawa "American Woman. Fashioning National Identity" odbyła się w połowie ubiegłego roku w Metropolitan Museum of Art. w Nowym Jorku.

W drugiej części numeru autorki i autor tekstów zastanawiają się nad rolą kiczu we współczesnej kulturze. Przede wszystkim zaś zwracają uwagę na kwestie sztuki religijnej oraz dewocjonaliów, ale pytają również o krytyczną możliwość użycia pojęcia kiczu.

Ewa Sułek pisze o kiczu w sztuce Julii Curyło. Artystka ta przedstawia na swych płótnach głównie warszawskie krajobrazy, ale przysłonięte plastikowymi balonami w formie np. kurek czy kwiatów. Interesuje ją między innymi problem kiczu pojawiającego się w naszej codzienności, również kiczu dewocjonaliów, do których często w swych obrazach nawiązuje. Problematyka dewocjonaliów pojawia się także w tekście Łukasza Ciemińskiego, który pisze o XIX-wiecznych grafikach dewocyjnych przeznaczonych głównie do modlitewników, które produkowane były przez konsorcjum artystyczno-handlowe działające przy paryskim seminarium "Saint-Sulpice". Z kolei współczesne dewocjonalia, a dokładnie pamiątki pontyfikatu Jana Pawła II omówione zostają w tekście Aleksandry Brzozowskiej. Kolejny artykuł, autorstwa Anny Kwiatkowskiej-England, odnosi się do pytania, czy to, co kiczowate, możemy określać jako kamp.


Izabela Kowalczyk, Edyta Zierkiewicz, Dorota Łagodzka


---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu. ---