środa, 26 maja 2010

Kama Bubicz ,"Suka"


14 - 28 maja, Galeria Biała, Lublin

Projekt Kamy Bubicz opiera się na interpretacji wizualnej niejednoznacznego terminu „suka”. Zabawa znaczeniami rozpina się pomiędzy zoologiczną terminologią a szowinistycznym wulgaryzmem, lokując pomiędzy nimi kilkaset możliwych interpretacji. Rysunkowe wariacje powstałe wokół tego kontrowersyjnego tytułu studentka tworzy na miniaturowych formatach. Ilustracje rozmaitych definicji często zachodzą na siebie i przez to wzajemnie odkrywają nowe dotychczas nie oczywiste (i nieocenzurowane) znaczenia.

Kama Bubicz urodziła się w 1986 roku, jest studentką czwartego roku Edukacji Artystycznej na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie. Brała udział w wystawie organizowanej przez Towot Squat w 2009 oraz uczestniczyła kilkakrotnie w wystawach zbiorowych, organizowanych przez Młode Forum Sztuki Galerii Białej. Obecna wystawa, jest już drugim indywidualnym pokazem studentki w ramach tego programu Galerii Białej.

Informacja o wystawie pochodzi z blogu Młodego Forum Sztuki Galerii Białej.
Niestety tym razem jedynie informuję, nie komentuję, nie krytykuję, nie zachwycam się, bo nie dane mi było zobaczyć wystawy. A i zdjęcia, którymi dysponuję ukazują raczej widok ekspozycji niż same prace. Niemniej z tego co widzę na zdjęciach, wnioskuję, że chciałabym tę wystawę zobaczyć, a tu już sporo! ;-) Poza tym tytuł i tematyka wystawy doskonale korespondują zarówno z ostatnim wpisem na temat plakatu Fundacji Viva jak i z hasłem mojego blogu, który komentowałam szerzej w tekście Dlaczego Nie-zła sztuka?, m. in. pisałam dlaczego słowo "suka" łączy się z feminizmem i wyzwoleniem zwierząt. Prace Kamy Bubicz są zapewne ciekawym głosem w tej kwestii.






Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.

poniedziałek, 24 maja 2010

I kto tu jest suką?



Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt rozpoczęła kampanię społeczną, która ma celu zwrócenie uwagi na zachowania wobec zwierząt, które można zaobserwować na ulicy, a które zyskują zazwyczaj ciche przyzwolenie społeczne. Plakaty są dość prowokujące i dwuznaczne. Pojawiają się w nich hasła-pytania "I kto tu jest suką?" "I kto tu jest bydlęciem?", "I kto tu jest zwierzęciem?". Odwołują się one do pejoratywnych określeń "zwierzęcych", których używa się zazwyczaj w stosunku do ludzi postępujących złośliwie czy okrutnie. Język jest odzwierciedleniem mentalności, która deprecjonuje zwierzęta, a często także inne grupy, np. kobiety. O tym problemie pisałam już wcześniej w tekście pt. "Dlaczego Nie-zła sztuka?". Z pewnością plakaty w przewrotny sposób zwracają uwagę zarówno na problem złego traktowania zwierząt nie-ludzkich przez zwierzęta gatunku ludzkiego jak i sposób używania słów określających zwierzęta w znaczeniu pejoratywnym. Nie jestem tylko pewna, czy przy okazji trochę nie utrwalają takiego właśnie stereotypowego użycia słów, np. kojarzenia określenia "suka" z wredną kobietą.

Język uważam za niezwykle ważny, bo jedynie to, co ujęte w słowa (niekoniecznie spisane lub wypowiedziane) zostaje naprawdę pomyślane.

Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.

wtorek, 18 maja 2010

Mięciutko



Najnowszą wystawę prac Basi Bańdy, jednej z najbardziej znanych i cenionych polskich artystek współczesnych, można obecnie oglądać w Laboratorium Sztuki w toruńskiej galerii Wozownia.

Jak pisze kuratorka wystawy Maria Niemyjska, artystka umieściła w sali laboratorium obiekty, quasi-zwierzęta. Centralnie umiejscowiony "Stwór z północy" powstał po pobycie artystki w Skandynawii. Niedookreślona figura tajemniczego zwierzęcia stała się tu zapisem doświadczenia podróży do obcego, odmiennego świata. "Stworowi z północy"towarzyszy nakręcany, niewielki, czarny obiekt. Przywołuje on liczne skojarzenia – sposób jego poruszania się przywodzi na myśl charakterystyczną nieporadność młodych zwierząt lub owadów. Obiekt przypomina również maskotkę albo zwinięty fragment ubrania. Na wystawie napotykamy jeszcze dwie „maskotki”, o nie do końca określonym statusie i przeznaczeniu.
Napięcie pomiędzy pokusą jednoznacznego nazwania oglądanych rzeczy, a niemożliwością dokonania tego zdaje się być kluczowe dla interpretacji zaprezentowanych prac. Dzieła sztuki stawiają w ten sposób opór językowemu zawłaszczeniu ich sensu. Dowartościowana zostaje z kolei sama praca oka i wyobraźni.
Jaką więc funkcję w tak określonym procesie odbioru odgrywa dotyk? Chęć dotykania wyrasta z pragnienia odszyfrowania tajemnicy tych prac – chcemy sprawdzić, co mieści się w wijącym się włóczkowym worku, co poczujemy kiedy pogłaszczemy duże zwierzę albo przytulimy dziwnie smutne maskotki. Ale wtedy czar może prysnąć – ulotnić się może to „poruszenie wyobraźni”, które uruchamia sieć skojarzeń o niejasnych formach i konturach, dzięki którym w gruncie rzeczy dzieło ożywa.


Mięciutko jest drugą po Overpressure of Being Stano Masara wystawą w ramach cyklu Dotykać bardzo proszę, kuratorowanego przez Marię Niemyjską. Projekt ma na celu prezentację działalności współcześnie tworzących artystów, dla których wykorzystanie zmysłu dotyku do komunikacji sensów wydaje się szczególnie istotne. U podstaw projektu leży pytanie o rolę, jak odgrywają haptyczne walory dzieł sztuki w procesie ich odbioru i interpretacji. Wszystkie wystawy w ramach tego cyklu odbywają się w niewielkiej salce galerii nazywanej Laboratorium. Przestrzeń ta nie należy do łatwych dla artysty i kuratora, nie tylko przez swoją wielkość, lecz także eklektyczność. Tradycyjną przestrzeń wystawienniczą reprezentują tu zaledwie dwie białe ściany, bowiem trzecią zajmują szklane suwane drzwi w ramach z PCV, a w czwartej przeprute są dwa stare okna w ciemnych brązowych ramach, między nimi zaś znajduje się wnęka, której tylna ścianka jest także oknem. Wnęka ta jest z kolei przedsionkiem dla dwóch malusieńkich pokoików, które może najbardziej przypominałyby tradycyjny white cube, tyle, że w skali mikro, gdyby nie podłoga z szarej terakoty, znajdująca się na obszarze całego pomieszczenia. Taką przestrzeń, bez gruntownych przekształceń aranżacyjnych trudno jest zagospodarować sztuką. Ta trudność ujawnia się niestety także w wystawie Mięciutko. Mały, czarny, wijący się obiekt niknie na tle szarej posadzki i podobnie jak szare futro Stwora z północy lepiej by się prezentowało na jednolitym wyrazistym tle, choćby białym. Niemniej mroczne maskotki doskonale wpasowują się w ciasne pokoiki o przytłumionym, żółtym świetle, zyskując w wyrazie coś z Dziewczynki z chryzantemami Olgi Boznańskiej. Choć są to dzieła z innych epok, operujące innym medium i inną stylistyką, to zarówno w obrazie młodopolskiej malarki jak i obiektach współczesnej artystki przestraszona dziecięcość została wtłoczona w ciasną przestrzeń, postawiona pod ścianą, bez wyjścia, bez możliwości ucieczki, co powoduje wrażenie niepewności i osaczenia.*





Wystawa Basi Bańdy w Wozowni, choć malutka, jest warta zobaczenia z kilku powodów. Znalazł się na niej obiekt dotychczas nigdzie nie wystawiany od czasów studenckich artystki: obły przedmiot-stworzenie z miękkiej włóczki, przypominający ruchem liszkę wijącą się na piaszczystej drodze lub ludzkiej dłoni. Z jednej strony prowokuje on do dotykania, wydaje się bezbronny i nieporadny, z drugiej strony przez swoją "owadziość" może budzić strach lub obrzydzenie. Artystka kojarzona głównie z malarstwem, kolażami i obiektami z tkanin i włóczki, prezentuje tym razem ruchomą rzeźbę z dźwiękiem. Co jeszcze nietypowe dla tej wystawy to kompletny brak koloru różowego. I choć Banda odchodzi ostatnio od dominacji tej barwy w swych pracach, to jednak trudno uwierzyć, że na wystawie Mięciutko widzimy właściwie wyłącznie szarość, czerń, biel i brąz. I wreszcie wystawa Bańdy w Wozowni jest bardzo "zwierzęca", podobnie z resztą jak jej ostatnie obrazy. Zwierzęcość ta jest jednak bardzo ambiwalentna - prostolinijna ale niedookreślona, słodka i urocza ale niebezpieczna, subtelna ale perwersyjna...





Taka właśnie, a także inna zwierzęcość i postacie zwierząt pojawiają się z resztą w wielu pracach Basi, zarówno wcześniejszych, jak i nowszych. Poniżej kilka przykładów.

Nowsze obrazy:


Basia Bańda, Czerwony Kapturek, 2010.


Basia Bańda, Las, 2010.


Basia Bańda, Las, 2010.


Basia Bańda, Wróżby, kompresja, sciśnienie, 2010.


Basia Bańda, Wspinaczka, 2010.

A tu kilka wcześniejszych prac:


Basia Bańda, Świnia, 2007.


Basia Bańda, Żuk, 2009.


Basia Bańda, Bez tytułu, 2007.


* Por. A. Skalska, „Dziewczynka z chryzantemami" Olgi Boznańskiej-osaczona. Uwagi o spojrzeniu, Artium Quaestiones, nr VII (1995), s. 141.

Dziękuję Galerii Wozownia za udostępnienie zdjęć.

P.S. Futro stwora z północy jest sztuczne!!! :-)

Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.

środa, 12 maja 2010

Konferencje - turbulencje i konsekwencje

W Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego właśnie wczoraj zakończyła się konferencja naukowa SOCJOLOGIA RELACJI MIĘDZY LUDŹMI, NIE-LUDŹMI I HYBRYDAMI. Konferencja jest częścią obchodów Jubileuszu 20-lecia Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Ma ona posłużyć konsolidacji pola badań nad społecznymi interakcjami między ludźmi, nie-ludźmi i hybrydami. Ludzkie związki ze światami naturalnym i technicznym są przedmiotem debaty w ramach różnych dyscyplin nauk społecznych – takich jak socjologia, antropologia, badania kulturowe, filozofia, feminizm etc. Celem konferencji jest próba podsumowania stanu tej debaty i zbliżenia perspektyw różnych dyscyplin.

To wydarzenie przyćmiła jednak afera wokół warszawskiej konferencji PRAWNE I ETYCZNE ASPEKTY HUMANITARNEJ OCHRONY ZWIERZĄT, która została odwołana na UW. Wstyd na skalę światową! Naprawdę żenujące posunięcie polskiej uczelni. Na szczęście inicjatorzy dr Tomasz Kozłowski i mgr Agnieszka Gruszczyńska nie poddali się tak łatwo i w rezultacie konferencja odbyła się w księgarni Traffic, która udostępniła swą przestrzeń bezpłatnie. Oficjalnym powodem odwołania konferencji przez Uniwersytet Warszawski było "wycofanie się wielu prelegentów". Jak się okazało wielu oznaczało zaledwie troje. Powodem ich wycofania się była niechęć wobec prof. Petera Singera jako osoby o kontrowersyjnych poglądach. Sprawę opisał w Gazecie.pl Jacek Żakowski, zwracając uwagę na problem braku otwartości na wielość światopoglądów i teorii naukowych na polskich uczelniach. Ciekawy komentarz zamieścił również Dawid Karaś na stronie wrocławskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Ekostraż. Jako, że moje stanowisko w tej sprawie bliskie jest podlinkowanym komentarzom, pozostaje mi cieszyć się, że konferencja, choć w innym miejscu - nie na uczelni, to jednak się odbyła oraz przypomnieć o konferencji gdańskiej Nie zdążyłam niestety zamieścić o niej informacji na czas, niemniej warto chyba poczekać na zapowiedzianą przez organizatorów publikację pokonferencyjną.

A już 14 maja Zakład Etyki APS w Warszawie i Zakład Filozofii Moralnej i Bioetyki UMK w Toruniu organizują IV MIĘDZYNARODOWą KONFERENCJĘ
Z CYKLU "CZŁOWIEK I ŚWIAT – WYMIARY ODPOWIEDZIALNOŚCI": PODMIOTOWOŚĆ W PERSPEKTYWIE EKOFILOZOFICZNEJ.

Poniżej zamieszczam linki do programów konferencji:

PRAWNE I ETYCZNE ASPEKTY HUMANITARNEJ OCHRONY ZWIERZĄT

SOCJOLOGIA RELACJI MIĘDZY LUDŹMI, NIE-LUDŹMI I HYBRYDAMI

IV MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA Z CYKLU "CZŁOWIEK I ŚWIAT – WYMIARY ODPOWIEDZIALNOŚCI": PODMIOTOWOŚĆ W PERSPEKTYWIE EKOFILOZOFICZNEJ

Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Jeżeli chcesz skomentować blog, a nie chcesz się logować, wybierz opcję "Anonimowy" i podpisz się w komentarzu.