Fred Levy, Black Dogs Project
Czarne
psy nie są prześladowane z powodu zabobonów tak jak czarne koty (do
dziś w
niektórych krajach, także europejskich, np. we Włoszech), lecz podobno
często pomijane przy adopcjach, częściej zostają w schroniskach. W
Polsce co prawda nie spotkałam się z takim problemem, ale takie uwagi
pracowników schronisk, z którymi rozmawiał autor na pewno nie są
całkiem bezpodstawne. Choć w naszym kraju zwróciłabym raczej na problem
związany z odrzucaniem osobników w podeszłym wieku oraz z
niepełnosprawnościami. Fred Levy potrafi jednak ukazać także urok psa
starego i niewidomego.
Fred Levy, Black Dogs Project
Iza Kowalczyk na swoim blogu straszna sztuka, pisząc o krytyce zaangażowanej stwierdziła, że na Nie-złej sztuce zaczynam coraz częściej omijać szerokim łukiem sztukę profesjonalną.
Zastanowiłam się nad tym. Cokolwiek miałoby znaczyć określenie "sztuka
profesjonalna", zdałam sobie sprawę, że w kulturze popularnej jest
mnóstwo pokuśliwych ciekawych tematów związanych ze stosunkiem ludzi do
zwierząt, które być może są łatwiejsze do odczytania niż często złożone,
wielowarstwowe i niejednoznaczne prace artystyczne z półki "sztuka
wysoka". Nie znaczy to oczywiście, że są bardziej warte opisania, ale
być może charakter medium, jakim jest blog sprzyja jednak tematom
lżejszym, o których da się napisać krócej.
Fred Levy, Black Dogs Project
Fotografie
czarnych psów są chyba znowu takim tematem, choć status fotografii jako
przynależnej do sfery sztuki od jej początków wcale nie jest
jednoznaczny. Sztuka jest jednym z wielu pól fotografii, a fotografia
portretowa ma szerokie zastosowanie praktyczne. Czy zatem portrety
czarnych psów, o których tu piszę są sztuką profesjonalną? Są na pewno
zdjęciami wykonanymi profesjonalnie od strony warsztatowej, mają na
pewno walory estetyczne, czy jednak oznacza to wartość artystyczną, co
więcej profesjonalizm w dziedzinie sztuki? Jak zwykle pytania
najbardziej ogólne o naturę i definicję sztuki są najtrudniejsze i
nierozstrzygalne, mimo to warto je zadawać w różny sposób i w różnych
kontekstach, np. obrazu "Białe na białym" Malewicza. I choć czarne psy
na czarnym tle nie mają nic wspólnego z teorią suprematyczną Malewicza,
to operują zróżnicowaną paletą odcieni czerni, podobnie jak Malewicz
odcieniami bieli. Fotografie te są w jakimś sensie supremacją psiego
piękna i obecne jest w nich uczucie czyste w zupełnie innym sensie niż u
Malewicza, który pisał o supremacji czystego uczucia lub percepcji w
sztuce malarskiej. U Freda Levy' ego percepcja wynika z pewnych
społecznych spostrzeżeń i również ma czemuś służyć - dobru psów.
Zabawne, jak podobne estetyczne założenia mogą wynikać z czego innego,
czemu innemu służyć i nieść inne znaczenia oraz zostać wyrażone za
pomocą różnych mediów w rożnych okresach historycznych.
Fred Levy, Black Dogs Project
A
więc nie figury geometryczne, nie ludzie, ale jednak postacie - czarne
na czarnym tle. Ten koncept estetyczny został zbanalizowany, choćby za
pośrednictwem fotografii modowej, a być może jest banalny ze swej
natury, jest czystym estetyzmem, czystym koloryzmem. Okazuje się jednak,
że może się przysłużyć pokrzywdzonym i przełamywać stereotypy na temat
zwierząt, stereotypy mające charakter także estetyczny. Znalazłam też w
Internecie informacje na temat problemów z fotografowaniem czarnych psów
na potrzeby ogłoszeń adopcyjnych oraz poradnik "How to Avoid Problems
Photographing Black Dogs", który zaleca coś przeciwnego do tego, co robi
Fred Levy, a mianowicie portretowanie czarnych psów na kontrastowym
tle.
Fred Levy, Black Dogs Project
Pisząc
o tych fotografiach używam słowa portret, które przez wiele lat
odnosiło się tylko lub głównie do ludzi, obecnie jednak fotograficzne
portrety zwierząt są czymś wszechobecnym. Tylko, czy wizerunek
pojedynczego zwierzęcia wystarcza, by nazwać go portretem? Czy portret
nie powinien wydobywać indywidualności portretowanego? W przypadku tych
zdjęć każdy z czarnych psów został pokazany w taki sposób, że zarówno
jego wygląd, jak i przejawiająca się w nim osobowość są skrajnie
zindywidualizowane, a udało się to wydobyć dzięki jednolitości
kolorystycznej. Założenie, wydawałoby się, czysto estetyczne
zapośrednicza zagadnienie filozoficzne, które jest niezwykle istotne
etycznie: podmiotowość zwierząt. Nie traktowanie ich wyłącznie w
kategoriach gatunku, lecz jednostki.
Fred Levy, Black Dogs Project
Fred Levy, Black Dogs Project
Ja sama mam czarnego psa, ale jak dotąd nie udało mi się, ale też nie próbowałam fotografować go na czarnym tle. I tym amatorskim zdjęciem kończę wpis.
fot. Łukasz Żywulski
---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
---
2 komentarze:
"Ja sama mam czarnego psa"
A może to on ma Ciebie?
; - )
Podoba mi się ta analiza.
Pozdrawiam
TRogaliński
Oboje mamy siebie :-)
Prześlij komentarz