niedziela, 6 kwietnia 2014

Czarne na czarnym



 Fred Levy, Black Dogs Project

Czarne psy nie są prześladowane z powodu zabobonów tak jak czarne koty (do dziś w niektórych krajach, także europejskich, np. we Włoszech), lecz podobno często pomijane przy adopcjach, częściej zostają w schroniskach. W Polsce co prawda nie spotkałam się z takim problemem, ale takie uwagi pracowników schronisk, z którymi rozmawiał autor na pewno nie są całkiem bezpodstawne. Choć w naszym kraju zwróciłabym raczej na problem związany z odrzucaniem osobników w podeszłym wieku oraz z niepełnosprawnościami. Fred Levy potrafi jednak ukazać także urok psa starego i niewidomego.


  Fred Levy, Black Dogs Project

Iza Kowalczyk na swoim blogu straszna sztuka, pisząc o krytyce zaangażowanej stwierdziła, że na Nie-złej sztuce zaczynam coraz częściej omijać szerokim łukiem sztukę profesjonalną. Zastanowiłam się nad tym. Cokolwiek miałoby znaczyć określenie "sztuka profesjonalna", zdałam sobie sprawę, że w kulturze popularnej jest mnóstwo pokuśliwych ciekawych tematów związanych ze stosunkiem ludzi do zwierząt, które być może są łatwiejsze do odczytania niż często złożone, wielowarstwowe i niejednoznaczne prace artystyczne z półki "sztuka wysoka". Nie znaczy to oczywiście, że są bardziej warte opisania, ale być może charakter medium, jakim jest blog sprzyja jednak tematom lżejszym, o których da się napisać krócej.




  Fred Levy, Black Dogs Project

Fotografie czarnych psów są chyba znowu takim tematem, choć status fotografii jako przynależnej do sfery sztuki od jej początków wcale nie jest jednoznaczny. Sztuka jest jednym z wielu pól fotografii, a fotografia portretowa ma szerokie zastosowanie praktyczne. Czy zatem portrety czarnych psów, o których tu piszę są sztuką profesjonalną? Są na pewno zdjęciami wykonanymi profesjonalnie od strony warsztatowej, mają na pewno walory estetyczne, czy jednak oznacza to wartość artystyczną, co więcej profesjonalizm w dziedzinie sztuki? Jak zwykle pytania najbardziej ogólne o naturę i definicję sztuki są najtrudniejsze i nierozstrzygalne, mimo to warto je zadawać w różny sposób i w różnych kontekstach, np. obrazu "Białe na białym" Malewicza. I choć czarne psy na czarnym tle nie mają nic wspólnego z teorią suprematyczną Malewicza, to operują zróżnicowaną paletą odcieni czerni, podobnie jak Malewicz odcieniami bieli. Fotografie te są w jakimś sensie supremacją psiego piękna i obecne jest w nich uczucie czyste w zupełnie innym sensie niż u Malewicza, który pisał o supremacji czystego uczucia lub percepcji w sztuce malarskiej. U Freda Levy' ego percepcja wynika z pewnych społecznych spostrzeżeń i również ma czemuś służyć - dobru psów. Zabawne, jak podobne estetyczne założenia mogą wynikać z czego innego, czemu innemu służyć i nieść inne znaczenia oraz zostać wyrażone za pomocą różnych mediów w rożnych okresach historycznych.


  Fred Levy, Black Dogs Project

A więc nie figury geometryczne, nie ludzie, ale jednak postacie - czarne na czarnym tle. Ten koncept estetyczny został zbanalizowany, choćby za pośrednictwem fotografii modowej, a być może jest banalny ze swej natury, jest czystym estetyzmem, czystym koloryzmem. Okazuje się jednak, że może się przysłużyć pokrzywdzonym i przełamywać stereotypy na temat zwierząt, stereotypy mające charakter także estetyczny. Znalazłam też w Internecie informacje na temat problemów z fotografowaniem czarnych psów na potrzeby ogłoszeń adopcyjnych oraz poradnik "How to Avoid Problems Photographing Black Dogs", który zaleca coś przeciwnego do tego, co robi Fred Levy, a mianowicie portretowanie czarnych psów na kontrastowym tle.



  Fred Levy, Black Dogs Project

Pisząc o tych fotografiach używam słowa portret, które przez wiele lat odnosiło się tylko lub głównie do ludzi, obecnie jednak fotograficzne portrety zwierząt są czymś wszechobecnym. Tylko, czy wizerunek pojedynczego zwierzęcia wystarcza, by nazwać go portretem? Czy portret nie powinien wydobywać indywidualności portretowanego? W przypadku tych zdjęć każdy z czarnych psów został pokazany w taki sposób, że zarówno jego wygląd, jak i przejawiająca się w nim osobowość są skrajnie zindywidualizowane, a udało się to wydobyć dzięki jednolitości kolorystycznej. Założenie, wydawałoby się, czysto estetyczne zapośrednicza zagadnienie filozoficzne, które jest niezwykle istotne etycznie: podmiotowość zwierząt. Nie traktowanie ich wyłącznie w kategoriach gatunku, lecz jednostki.




  Fred Levy, Black Dogs Project

I na koniec mój faworyt w kategorii "urok małych kundelków":

  Fred Levy, Black Dogs Project

Ja sama mam czarnego psa, ale jak dotąd nie udało mi się, ale też nie próbowałam fotografować go na czarnym tle. I tym amatorskim zdjęciem kończę wpis.

fot. Łukasz Żywulski

--- 
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu. 
---

2 komentarze:

Tomek Rogaliński pisze...

"Ja sama mam czarnego psa"

A może to on ma Ciebie?

; - )

Podoba mi się ta analiza.

Pozdrawiam
TRogaliński

Nie-zła sztuka pisze...

Oboje mamy siebie :-)