poniedziałek, 7 grudnia 2009

Darwin, Matysik i człekokształtność

Nareszcie ukazał się nowy numer Czasu Kultury, na okładce którego zwierzęta różnych gatunków trzymają transparent z hasłem Darwin jest ok. Mój osąd po okładce nie zawiódł, numer okazał się bardzo ciekawy. Autorzy zajmujący się rożnymi dziedzinami, nie tylko humanistycznymi, odnoszą się do teorii Darwina, której aktualność i eksplorowanie na nowo okazują się inspirujące i warte zachodu.

Jeden z autorów, Bartosz Gałązka przytacza postawione przez J. Weinera (autora książki Po co dziś czytać Darwina?) pytanie o możliwe powody współczesnego zainteresowania pracą Darwina, które wykraczałyby poza rocznicowe okoliczności oraz erudycyjnie traktowaną historię nauki. Gałązka wyraził też myśl, która nasuwała mi się od dawna przy wielu okazjach, mianowicie, że współczesnemu człowiekowi wciąż trudno zmierzyć się z konsekwencjami darwinowskiego przewrotu, z faktem, że za sprawą Darwina odległość dzieląca nas od małpy stała się mniejsza od tej, która nie raz oddziela nas od drugiego człowieka. (1)

Gwidon Famułka udowadnia, że informacje o rzekomym zatrzymaniu się ewolucji to mity, co jest moim zdaniem kolejnym argumentem przeciwko uważaniu się ludzi za najlepsze i najwyższe formy życia. Być może kiedyś nasze szkielety będą stały w muzeach jako relikty człekokształtnych niższych form życia o nazwie homo sapiens? (2)

Agnieszka Gajewska z kolei przypomina o zainteresowaniu teorią Darwina prababki polskiego feminizmu Narcyzy Żmichowskiej, co jest, choć dość enigmatycznym, ale jednak kolejnym wątkiem łączącym wyzwolenie kobiet z wyzwoleniem zwierząt. (3)

Najbardziej jednak wciągnął mnie tekst Mariusza Weissa, magistra historii, doktoranta filozofii i studenta prawa piszącego rozprawę doktorską dotyczącą metaetycznych aspektów etyki ewolucyjnej. W swoim tekście o etyce ewolucyjnej (którą nota bene zazwyczaj zajmują się biolodzy), odwołuje się do badań socjobiologicznych, porusza przy tym zagadnienia niezwykle ważne dla współczesnej myśli posthumanistycznej. Nie przypuszczałam nawet, że dziedzina nauki zwana socjobiologią może prowadzić do takich wniosków, jak np. że
można mówić o międzypokoleniowym przekazie pozagenetycznym, czyli o swoistej zwierzęcej prokulturze
albo pytań: czy podmiotami moralnymi są wyłącznie ludzie? (4)
Weiss pisze o teorii altruizmu krewniaczego i altruizmu odwzajemnionego, które to zjawiska mają występować zarówno wśród ludzi jak i zwierząt pozaludzkich. (przykład tego drugiego: altruizm, który zachodzi pomiędzy organizmami nie spokrewnionymi , spotykamy często w stadach szympansów czy delfinów). (5)

John Teechan najbardziej istotnej cechy podmiotowości moralnej upatruje w emocjach, które stanowią podstawowy składnik naszych relacji z innymi (...) Ta teoria jest chyba, przynajmniej w jakimś stopniu, socjobiologicznym potwierdzeniem tego, co pisałam na końcu wpisu Tiere raus, że o etyce nie można mówić w oderwaniu od uczuć. (6)

Dalej Weiss pisze: skoro odmawia się właściwościom specyficznie ludzkim charakteru konstytutywnego dla pojęcia moralnej podmiotowości, tym samym zostaje postawiona kwestia, czy wyłącznie ludzie są podmiotami moralnymi. (...) Zdaniem de Waala, moralność nie ma charakteru wyłącznie ludzkiego, a różnica pomiędzy moralnością szympansów a moralnością ludzi jest różnicą stopnia, a nie istoty. (7)Widzę tu oczywisty związek pomiędzy tymi teoriami a antygatunkowizmem. Nie jest faktem bez znaczenia, że socjobiologia i filozofia (w tym wypadku etyka ewolucyjna i filozofia m. in. Petera Singera) mają wiele punktów stycznych jeśli chodzi o etykę biorącą pod uwagę istoty pozaludzkie.

Od tekstu Mariusza Weissa nie jest daleko do otwierającego numer czasopisma projektu Reinera Marii Matysika Referendum: O legalizacje wspólnego potomstwa ludzi i ssaków naczelnych. O powstanie wspólnoty reprodukcyjnej. (8) O ile jednak tekst Weissa jest w pełni naukowy, o tyle projekt Matysika na szczęście chyba "tylko" artystyczny. Uważam, że pomysł jest świetny. Nie chodzi mi jednak oczywiście o praktyczną realizację postulatów w nim zawartych, ale o wykorzystanie potencjału wyobraźni odbiorcy.

Artysta postuluje to, co wspomniane w nazwie projektu, a zatem zjednoczenie ludzi i innych ssaków naczelnych poprzez wspólne potomstwo, przytaczając szereg przekonujących racjonalnych argumentów podzielonych na opis projektu, wstęp oraz ponumerowane podpunkty. Autor przedstawia uzasadnienia historyczno-ewolucyjne, biologiczne, ekologiczne, społeczne, etyczne, a nawet poniekąd psychologiczne, przez które przemawia przekonujący swą prawdopodobną skutecznością utylitaryzm.

Wstęp rozpoczyna się słowami: Ludzie nie lubią myśleć o sobie jako o zwierzętach, jest to jedna z podstaw pojmowania siebie. A przecież są zwierzętami. (9)

W postulacie przyznania praw człowieka wszystkim człekokształtnym, przytacza informacje o Projekcie Małp Człekokształtnych (Great Ape Project), zainaugurowanym, zdaje się w Hiszpanii i mającym rzeczywiste spore poparcie wśród naukowców, którego celem jest właśnie przyznanie praw człowieka małpom człekokształtnym. Wbrew pozorom projekt wcale nie jest tak daleki od realizacji, zyskał duże poparcie wśród hiszpańskich deputowanych, dyskusja toczy się wokół kwestii, które z zawartych w kodeksach praw przyznać wszystkim naczelnym, o czym z resztą pisze Matysik. Warto zaznaczyć, że Projekt Małp Człekokształtnych, w przeciwieństwie do projektu Reinera Marii, jest w pełni naukowy i ma poważny wymiar społeczno-polityczny i nie ma w nim mowy o wspólnocie reprodukcyjnej.
Projekt Małp Człekokształtnych w You Tubie (Great Ape Project in You Tube):




Wracając do projektu Matysika, efektem legalizacji ustawy, której dotyczy Referendum artysty miałoby być powstanie organizmu hybrydalnego - pół człowieka, pół małpy, małpoluda [homo sacer...(?)- D. Ł.]. W przyrodzie niektóre organizmy hybrydalne mają się całkiem nieźle, czego przykładem może być muł czy też krzyżówka wilka z psem.

Ważnym aspektem projektu Matysika jest jego etyczny cel. Pisze on:
2.3. O nową etykę ludzkości
Organizm, który łączy w sobie cechy człowieka i zwierzęcia, ma powstać poprzez skrzyżowanie ludzkich i małpich komórek rozrodczych. Kwestia moralnej i prawnej definicji takiego organizmu jest wyzwaniem dla gromadzonej od 4000 lat tradycji etyki ludzkiej. (10)

Reiner Maria Matysik, fragment projektu ze stron Czasu Kultury

Reiner Maria Matysik, fragment projektu ze stron Czasu Kultury

Sposobem na realizację projektu są postulaty prawne, propozycja ustawy...
Można wyciąć wycinek kartki z ankietą Referendum i wysłać na adres redakcji Czasu Kultury.
Chyba wyślę... :-) Tylko pytanie, czy wziąć udział w zabawie i zaznaczyć tak, czy potraktować to wszystko na serio i się nie zgodzić? Ha! :-D

W każdym razie projekt Reinera Marii Matysika świetnie odwołuje się do wyobraźni i miejmy nadzieję, że znajdą się tacy, którzy rozważą teoretycznie sytuację powstania hybryd człowieka i małpy w kontekście nowej posthumanistycznej etyki.

Ale kim jest właściwie Matysik? Urodził się w 1967 r., mieszka w Berlinie. (Nazwisko wskazuje na polskie pochodzenie... ) Jest twórcą rzeźb, instalacji i filmów wideo. Z niektórymi realizacjami można zapoznać się w internecie, np. animowanym rysunkiem kobiet o sześciu piersiach (niczym suki) gładzących erotycznym gestem dziwną falliczną ludzko-zwierzęco-roślinną formę, należącą do gatunku tych, które Reiner określa mianem przyszłych form życia (zukünftige Lebensformen). Artysta założył m. in Instytut Rzeźby Biologicznej na Akademii Sztuk Pięknych w Braunschweigu.... Ciekawe na czym to polega...? Szczerze mówiąc jestem zawsze podejrzliwa wobec wszelkich form bioinżynierii, inżynierii genetycznej itd. ...

W każdym razie polecam najnowszy Czas Kultury nr 5/2009 z piękną okładką i nie gorszą zawartością. Na marginesie dodam, że Charles Darwin został wegetarianinem.
Tak więc rzeczywiście zwierzęta mogą powiedzieć, że
Darwin jest ok.

Czas Kultury wcześniej już dwa razy podejmował kwestię zwierząt w kulturze i sztuce . Nr 1/2002 został poświęcony postaci psa, natomiast nr 6/2007 zatytułowano ZO/Opozycje. Anna Wieczorkiewicz opisuje w nim autentyczny przypadek ( z resztą nie odosobniony) Ota Bengi, człowieka trzymanego w ZOO. Polecam.


Skoro już jesteśmy przy Darwinie nie mogę pominąć wystawy Von Affen und Menschen (Od małp i ludzi - tłum. D.Ł.), kuratorowanej przez Pamelę Kort, która odbyła się, co prawda już jakiś czas temu, gdy nie prowadziłam jeszcze bloga (5.02. - 3.05.09), w Schirn Kunsthalle we Frankfurcie na Menem. Impulsem do zrobienia wystawy było oczywiście 200-lecie urodzin Darwina i 150-lecie wydania jego przełomowego dzieła. Pamela Kort mówi, że Charles Darwin był wtedy na ustach wszystkich, więc dziwne byłoby, gdyby artyści nie zareagowali. Główną ideą wystawy było pokazanie sztuki z czasów Darwinowi współczesnych, w której jego teoria znalazła odbicie. Ciekawy pomysł. Poniżej zamieszczam reprodukcje dwóch spośród prac, które znalazły się na wystawie. Reprodukcje to fotki zrobione z niemieckiego magazynu o sztuce Art. Das Kunstmagazin. (11)

Gabriel von Max, Małpa przed szkieletem (Affe vor Skelett) , rok nieznany, 61 x 45 cm.


Ernst Haeckel, Naturalne formy sztuki (Kunstformen der Natur), 1899/1904, 36 x 27 cm.


1. Gałązka B., Małpa na pustyni, czyli po co dziś czytać Darwina?, Czas Kultury 5/2009, s. 24-27.
2. Famułka G., Innego końca ewolucji nie będzie, Czas Kultury 5/2009, s. 31-35.
3. Gajewska A., Feminizm spotyka Darwina, Czas Kultury 5/2009, s. 44-50.
4. Weiss M., Ewolucja i etyka, Czas Kultury 5/2009, s. 41.
5. Weiss M., Ewolucja i etyka, Czas Kultury 5/2009, s. 38.
6. Weiss M., Ewolucja i etyka, Czas Kultury 5/2009, s. 42.
7. Weiss M., Ewolucja i etyka, Czas Kultury 5/2009, s. 43.
8. Matysik. R.M., Referendum:
O legalizacje wspólnego potomstwa ludzi i ssaków naczelnych. O powstanie wspólnoty reprodukcyjnej, s. 4-11.
9. Matysik. R.M., Referendum:
O legalizacje wspólnego potomstwa ludzi i ssaków naczelnych. O powstanie wspólnoty reprodukcyjnej, s. 7.
10. Matysik. R.M., Referendum:
O legalizacje wspólnego potomstwa ludzi i ssaków naczelnych. O powstanie wspólnoty reprodukcyjnej, s. 11.
11. Danicke S., Von Affen und Menschen, Art. Das Kunstmagazin nr. 2/2009, s. 72-74.

Komentarze:

Jeżeli chcesz skomentować blog, a nie chcesz się logować, wybierz opcję Anonimowy i podpisz się w komentarzu.

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Zastanawiam się, czy pewne "choroby" genetyczne, które przyczyniają się do zmian wyglądu człowieka, np. hirsutyzm, czy słoniowatość nie są właśnie przejawem ewolucji ciała ludzkiego. Z punktu widzenia norm wyglądu człowieka takiego
rodzaju zmiany uchiodzą z anormalne, a może jest tak, że "pomieszane" geny nie powinny wskazywać na ułomność, lecz na rozwój, ewolucję. Może szaleństwo genów jest próbą dostosowania się do zmieniającego się otoczenia (niektórzy naukowcy twierdzą, że istoty ludzkie posiadały kiedyś błony między palcami).
Co do pokazywania ludzi w zoo - znany jest mi inny przypadek kobiety, której historia została przedstawiona w Wysokich Obcasach GW:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,5688921,Najbrzydsza_kobieta_swiata.html

Myślę, że to Cię zainteresuje.
Pzdr

Tomasz

Nie-zła sztuka pisze...

Ja się na tych medyczno-biologicznych sprawach kompletnie nie znam i przyznam, że mnie przerażają. Zawsze wyobrażam sobie, jak się taka chora osoba czyje. A odnosząc się do artykułu: smutne jest jak łatwo uprzedmiotowić kogoś jeśli jest inny, a właściwie tylko wygląda inaczej (bo przecież poza wyglądem Julia była zwykłym człowiekiem) i jak ludziom łatwo traktować przedmiotowo kogoś ze względu na jego "zwierzęcość". Smutne.

Anonimowy pisze...

Myślę, że taka osoba we własnej skórze czuje się normalnie, o ile jej "inność" jest wrodzona, a nie nabyta. Inaczej z pewnością wpływa na nią często nieprzyjazne otoczenie, które nie dąży do poznania i zrozumienia, przez co ten inny zaczyna czuć się odrzucony.

Anonimowy pisze...

Oglądając ten film, przypomina mi się Diana Fossey - obrończyni goryli. Na podstawie jej życia nakręcono film "Goryle we mgle". Jej przyjaciel goryl Digit (w filmie Paluch, o ile dobrze pamiętam) został pozbawiony głowy i rąk z zemsty kłusowników oraz dla trofeum. Przejmujące obrazy...

Nie-zła sztuka pisze...

Słyszałam o tym filmie, ale nie wiedziałam, że tak okropnie się kończy. Muszę go obejrzeć. Dzięki!

Anonimowy pisze...

Scena zabicia goryla była gdzieś w środku filmu, jego koniec jest jednak równie okropny, ponieważ sama Diana Fossey zostaje zamordowana (kilka ciosów maczetą w głowę).

Nie-zła sztuka pisze...

Czy ten film jest oparty na faktach?

Anonimowy pisze...

Tak, ten film jest oparty na faktach autentycznych. O Dianie Fossey możesz przeczytać tu:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dian_Fossey

jak również zobaczyć zdjęcia w grafice przeglądarki google.

***

Teraz mam pytanie z innej beczki, ale może potrafiłabyś mi pomóc. Mianowicie chodzi o symbolikę, znaczenie i wykorzystywanie wizerunku jelenia w sztuce. Zauważyłem pewną prawidłowość, że jeleń jest często przedstawiany przez artystów współczesnych w celu ukazania niesłabnącej męskości, "samczyzmu", co wydaje mi się trochę oklepane i nudne. Zwracam się z tym do Ciebie, bo podejrzewam, że ten temat jest Tobie jako krytyczce sztuki i feministce bliski.
Mnie interesuje to bardzo i chciałbym poznać bliżej tą kwestię. Czy mogłabyś podjąć się takiej analizy tematyki jelenia w sztuce?
Pzdr
Tomasz (wcześniej to też pisałem ja, ale się nie podpisałem ;-)

Anonimowy pisze...

Ostatnio zauważyłem wśród znajomych, którzy zetknęli się z ewolucjonizmem na podstawie "Samolubnego genu" Richarda Dawkinsa spadek przyznawania wartości zachowaniom altruistycznym i odchodzenie od koncepcji równego poszanowania interesów innych gatunków. Zapewne jest to wynikiem błędnego rozumowania, które stawia gatunek ludzki jako ten, który wygrał ewolucyjny wyścig. Uważam natomiast, że takie lub podobne interpretacje są typowo relatywne, bardziej usprawiedliwiające ludzki egoizm, niż doszukujące się cech obiektywnych. Stawiają gatunek 'homo sapiens' ponad naturą, jako zwycięzcę, któremu należy się z tego powodu nagroda w postaci nadania większych praw niż przegranym. W ten sposób u większości ludzi kształtuje się myślenie ewolucyjne. A przecież stosowanie darwinizmu w ten sposób bez wątpienia staje się niebezpieczne moralnie. Dlatego wszelkie głosy stawiające człowieka w procesie ewolucji na równi z innymi gatunkami odbieram bardzo pozytywnie, jako odpowiedni kierunek rozważań etycznych i przybliżający nas znacznie do lepszej moralności.

Poza tym doczekać się już nie mogę, kiedy wpadnie mi w ręce ten numer Czasu Kultury :)
Pozdrawiam
Tomek Michnik

Nie-zła sztuka pisze...

No no, widzę, że wśród czytelników mojego bloga przodują Tomasze ;) Dzięki za komentarze!

I teraz pytanie, który z Tomków chciał info o jeleniach?

Anonimowy pisze...

To nie ja, czyli Tomek Michnik, ale z chęcią poczytam o symbolice niesłabnącej męskości w wizerunku jeleni ;)

Anonimowy pisze...

Tomek Rogaliński chciał informację o jeleniach i to ten sam Tomek pisał o gorylach, Dianie Fossey itd.

:-)
www.mysculpture.blox.pl
Już doczekać się nie mogę :-)

Anonimowy pisze...

Te prace Tomka Rogalińskiego rzeczywiście super!
Pozdrawiam - Iza

Anonimowy pisze...

Dorota, podrzucam Ci jeszcze na mejla obraz Lavinii Fontany, bo tu nie moge chyba tego wkleic.
A swoja droga, koniecznie zainteresuj sie Kiki Smith, jest mniej modna od Picccini, ale nie wiem, czy nie bardziej intrygujaca.
Postaram sie tez cos znalezc.
Iza