...czyli dział ogłoszeniowy. Jako, że ostatnio nastąpił wysyp wystaw, które w przeróżny sposób dotyczą zwierząt, czuję się w obowiązku poinformować o nich moich czytelników. Nie zdążę jednak napisać żadnego głębszego ani autorskiego tekstu o żadnej z nich. Nie tylko dlatego, że wiążą się ze zbyt wieloma problemami, ale także dlatego, że nie miałam okazji tych ekspozycji zobaczyć.
Na początek polecam wystawę Józefa Wilkonia w Galerii MM w Chorzowie, którą można oglądać już tylko do jutra! Nie wiem jaki był klucz doboru prac, ale wydaje mi się, że sztuka Wilkonia obroni się w każdych warunkach, a prosta biała przestrzeń chorzowskiej galerii chyba nie może jej zaszkodzić.
Odbywa się ona w ramach II Triennale Malarstwa ANIMALIS. Konkurs na obraz o tematyce zwierzęcej. Konkurs jest na razie na drugim etapie. O wystawie napiszę być może jeszcze, gdy zostanie ona otwarta, a na razie na stronie triennale można obejrzeć wszystkie nadesłane prace oraz wszystkie obrazy zakwalifikowane do wystawy. Jest tego bardzo dużo, aż trudno uwierzyć, że tylu malarzy w Polsce interesują zwierzęta. Wiele prac przeciętnych, ale też wiele ciekawych - warto poszperać:
http://www.galeriamm.art.pl/prezentacja/konkurs.php
Ekspozycja przy okazji pierwszej edycji nie była może co prawda porywająca, ale też nie żałowałam ani chwili, że się na nią wybrałam aż na Śląsk - czyli kawał drogi. Trochę byłam zawiedziona ograniczeniami lokalowymi i aranżacyjnymi galerii, ale też znalazło się tam kilka dobrych obrazów, a sam pomysł na taką imprezę uważam za fantastyczny i życzę organizatorom powodzenia. Zmieniłabym jednak zdecydowanie regulamin konkursu, wykluczający artystów, którzy nie skończyli uczelni artystycznej, nie należą do ZPAP-u ani w żaden inny formalny sposób nie potrafią udowodnić, że są "profesjonalnymi artystami". Tym samym wykluczony jest np. Xavier Bayle, którego niektóre "obrazy o tematyce zwierzęcej" są niezwykłe, a już z pewnością nie gorsze niż część prac, które widziałam w Chorzowie w 2008.
Sylwester Stabryła, "Człowiek pierwotny", olej, płótno, 100x90 cm, 2011 r. (jeden z obrazów zakwalifikowanych do wystawy)
Katalog tamtej wystawy widziałam przed jej obejrzeniem i zaskoczeniem dla mnie była zmiana postrzegania kilku prac. Niektóre z nich bowiem w katalogu wydawały się niezłe, w rzeczywistości jednak sprawiały zawód lub na odwrót - obrazy wyglądające fatalnie na reprodukcji, zaskakiwały pozytywnie. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że tak powszechne obecnie ocenianie sztuki (i to nie tylko malarstwa czy rysunku) na podstawie fotografii jest absurdem. Tymczasem na podstawie cyfrowych reprodukcji wybierane są prace na konkursy, wystawy, festiwale...
Wspomnę jeszcze o wystawie The Krasnals w galerii Art Agenda Nova w Krakowie, o której niestety informuję za późno, ponieważ sprawy osobiste nie pozwoliły mi uzupełnić blogu na czas. Wystawa do zwierząt nawiązywała już samym tytułem, który brzmiał "150 małp". Nie wiem do końca w jaki sposób go rozumieć, ale znając dotychczasowe obrazy Krasnali z małpami, mam prawo przypuszczać, że zwierzęta są w ich twórczości jedynie symbolami, i to raczej pejoratywnymi, ludzi, ich cech, działań, zachowań i funkcji oraz układów w świecie sztuki. Podejrzewam, że na krakowskiej ekspozycji małpy obarczone zostały także tego typu znaczeniami, ale pewna być nie mogę, bo wystawy nie widziałam. Jest to właściwie najbardziej tradycyjny i powszechny, również w sztuce dawnej, sposób przedstawiania zwierząt i trudno mu coś zarzucić, oprócz tego, że zwierzęta nie reprezentują wtedy samych siebie, a jedynie to, co ludzkie. W tym względzie Krasnale okazują się bardzo konwencjonalni.
otwarcie wystawy The Krasnals "150 małp", Art Agenda Nova, Kraków
Whielki Krasnal (The KRasnals), "Piramida zwierząt / na podstawie pracy Katarzyny Kozyry". 2008. Olej na płótnie. 92 x 65 cm
W tej samej galerii odbywa się obecnie wystawa "Wilk bardzo zły", na której obejrzeć można prace Natalii Bażowskiej, Ewy Juszkiewicz i Agaty Kus. Ta wystawa to "trzy indywidualne narracje artystyczne, oparte na spotkaniu baśniowej dziewczynki ze zwierzęciem. Spotkanie z nim jest nieuniknione by iść dalej, dojść do krańca lasu. Wilk nie zawszę bywa zły... Czasem pomiędzy nim a złotowłosą dziewczynką rodzi się przedziwna fascynacja. A pomiędzy liśćmi migoczą pytania. Gdzie iść? Czy może lepiej zostać i pozwolić baśni rozwijać się w naszej głowie?"(1) Podoba mi się i intryguje mnie poniższa praca, która wydaje mi się doskonałym odzwierciedleniem tych quasi baśniowych zawiłości.
Niepokoi mnie natomiast praca, która wygląda jakby zastosowano w niej tułów sarny. Nie wiem, czy artystka użyła wypchanego ciała prawdziwego zwierzęcia? Może ktoś z czytelników był na tej wystawie i mi podpowie?
---
Przypisy:
1. http://www.e-splot.pl/index.php?pid=articles&id=1227
---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
---
1 komentarz:
Ciekawe czy Wilkoń namalował kiedyś taką hybrydę wilka
i konia...
:D
Od chodzenia na wystawy
czasem boleć mogą stawy.
:D
Prześlij komentarz