sobota, 11 czerwca 2011

Wyniki II edycji konkursu na obraz o tematyce zwierzęcej

Są już wyniki konkursu na obraz o tematyce zwierzęcej odbywającego się w ramach II Triennale Animalis, organizowanego przez Miejską galerię sztuki MM w Chorzowie.

Spośród wyłonionych do wystawy pokonkursowej obrazów jury w składzie

Józef Wilkoń (przewodniczący jury),
Andrzej Matynia,
Krzysztof Cichoń,
Piotr Naliwajko
oraz Aleksandra Rej (kurator konkursu)

przyznało nagrody regulaminowe następującym obrazom:

GRAND PRIX - Aleksandra KOZIOŁ „White Rhino Attacks”:


II NAGRODA - Anna ŚWITALSKA „Chwila”:


III NAGRODA – Tomasz KOKOTT „Piesek Willi”:


Jury przyznało również wyróżnienia honorowe (bez nagród pieniężnych) dla następujących obrazów:

Marcin PAPROTA „Rozróba”:


Przemysław KMIEĆ „Cela”:


Bogumiła TWARDOWSKA-ROGACEWICZ „Kura”:


MONSTFUR „Mucha na dziko”:


Mariusz MIERZEJEWSKI „100/4”:


Ponadto w konkursie nagrodzono dodatkowymi nagrodami:

Marcina Paprotę za obraz "Rozróba" - Nagrodą Prezesa ZPAP - Zarząd Główny (statuetka):

Rafała Borcza za obraz "Wilki" - Nagrodą Prezesa ZPAP o. Katowice (statuetka).
Informator POLAND-ART wyróżnił Rafała Borcza nagrodą w postaci rekomendacji jego twórczości na swoich łamach:


Trudno oceniać malarstwo na podstawie reprodukcji na ekranie komputera, niemniej taka praktyka staje się normą. Uważam, że to nie najlepiej, ale często sama komentuję wystawy lub prace wyłącznie na podstawie zdjęć. Trudno też się dziwić jury Animalis, że pierwszy etap konkursu to odsiew na podstawie nadesłanych mailowo reprodukcji, inne rozwiązanie byłoby organizacyjnie karkołomne. Ale może jednak warto podjąć wyzwanie? Na szczęście kolejny etap - przyznanie nagród i wyróżnień jest już oceną realnych, namacalnych obrazów, z którymi jury ma bezpośredni kontakt. Na wystawie pokonkursowej I Triennale Animalis w 2008 miałam okazję się przekonać, że wrażenia powstałe w bezpośrednim oglądzie i kształtowany na jego podstawie osąd mogą się znacząco różnić od tych powstałych w momencie odbioru reprodukcji. Dlatego też powinnam zaufać wyborom jury.

Niemniej wybór Grand Prix mnie nie przekonuje, podobnie jak III nagrody. W "Rhinos Attack" nie widzę nic szczególnego, a "Piesek Willi" byłby może lepszy jako ilustracja, ale jednak jego popowo-kreskówkowa stylistyka wydaje mi się dość banalna. Nie zachwyca mnie również "Kura".

Dużo bardziej przychylam się do werdyktu dotyczącego I nagrody. Obraz Anny Świtalskiej "Chwila" ma w sobie nastrój magicznego realizmu i ciekawie ukształtowaną przestrzeń.

Obraz "Rozróba" Marcina Paproty, podobnie jak "kura" przedstawia tylko ptaki na abstrakcyjnym tle, jest jednak lepszy. Ciszy mnie, że dostał dwa niezależne wyróżnienia. Artyście udało się uchwycić sedno i piękno banalnej sceny bójki dwóch czarnych ptaków. Zamaszystość ruchów pędzla i zróżnicowanie faktur doskonale oddają dynamikę sceny. Dynamiczna jest przestrzeń wewnątrzobrazowa - postacie ptaków balansują pomiędzy trójwymiarem, który zbliża je do widza i abstrakcją, która uświadamia ich przynależność do płaszczyzny płótna. Obraz kojarzy mi się z płótnami Krzyżanowskiego, który za pomocą kilku maźnięć pędzlem potrafił oddać nastrój wycinka natury.

Dwa wyróżnienia otrzymał również obraz "Wilki" Rafała Borcza. Wyrazistość przestrzeni i opracowanie detalu sprawiają, że widz niemal czuje ostre dotknięcia gałęzi.

Monstfur miał niby ciekawy pomysł, interesujące jest zderzenie stylistyk i przemieszanie rzeczywistości, hiperrealistyczny rysunek much na kartonowym pudle, ale jakoś ten obraz do mnie nie trafia.

W "100/4" Mariusz Mierzejewski ukazując fragment masowej ubojni podejmuje temat kluczowy dla współczesnej kondycji zwierzęcia i paradoksu rozwijania się przemysłowych hodowli i rzeźni przy jednoczesnym wzroście świadomości na temat praw zwierząt. I choć artyście nie udało się do końca oddać makabryczności martwych ciał świń, to jednak udało mu się uchwycić charakter sceny przez skontrastowanie owych różowo-czerwonych ciał z czernią wypełniającą dolną część pola obrazowego. Najboleśniejsze miejsce w tym obrazie to to, w którym delikatne nóżki zwierząt podwieszone są do metalowych urządzeń na suficie. To miejsce w obrazie uzmysławia mechaniczność i bezduszność przemysłowej rzeźni i to, że zwierzę staje się w niej jedynie przedmiotem, produktem.

Do społecznych uwarunkowań kondycji zwierzęcia we współczesnym świecie odnosi się także "Cela" Przemysława Kmiecia. W tym obrazie szczególnie ciekawe jest światło, które podkreśla wyrazistość siatki, w domyśle klatki, w której zamknięte jest zwierzę. Podobnie jednak jak w "100/4" sylwetce zwierzęcia czegoś brakuje, przez co nastrój obrazu nie jest tak dojmujący jak mógłby być.

Warto obejrzeć wystawę pokonkursową w Galerii MM, a także pozostałe obrazy w internecie. Podoba mi się, że na stronie triennale można obejrzeć wszystkie prace zgłoszone i zakwalifikowane do konkursu. Nie podoba mi się natomiast punkt w regulaminie wykluczający twórców, którzy nie mają papierka na to, że są artystami, przez co niektóre świetne prace nie zostają w ogóle zgłoszone. Ale to bolączka większości, jeśli nie wszystkich, konkursów artystycznych w Polsce.
Szkoda także, że konkurs ogranicza się do malarstwa, ale rozumiem, że warunki lokalowe Galerii MM nie pozwalają na zorganizowanie wystawy prezentującej na przykład kilka przestrzennych instalacji.

---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
---

9 komentarzy:

Tomek Rogaliński pisze...

Najlepszy obraz to ten z powieszonymi świniami - moim zdaniem. A regulaminowy punkt , o którym wspominasz jest zwyczajnie żałosny. Ale tak jak piszesz nie jest to jedyny konkurs z tak obciachowym wymogiem - masz papierek, jesteś artystą, który może brać udział w... Sam tego doświadczyłem kilkakrotnie, również ze strony galerii. Jest też Rybie Oko ze Słupska, którego organizatorzy twierdzą, że posiadanie dyplomu artystycznego pozwala utrzymać poziom zgłaszanych prac... Widać organizatorzy nie potrafią być samodzielni w ocenie, dany obiekt może być do niczego, ale malował to artysta z papierkiem, więc nie... no to musi mieć jakąś wartość, jakże to inaczej... ;)Chociaż sprawidliwie trzeba przyznać, że są konkursy, które takiego ograniczenia nie stawiają. A co do reszty to: fak of! ;)

Anonimowy pisze...

Panie Tomku, gdzie Pan wyczytał w regulaminie Rybiego Oka, że (cyt.)"posiadanie dyplomu artystycznego pozwala utrzymać poziom zgłaszanych prac"? Co więcej - gdyby wczytał się Pan w regulamin, to doczytałby Pan także, że organizatorzy nie oceniają samodzielnie prac, ponieważ w skład jury wchodzą m.in.: Piotr Bernatowicz, Sebastian Cichocki, Adam Mazur... Pozdrawiam, Roman Lewandowski

Tomek Rogaliński pisze...

Panie Romanie, oczywiście nie napisałem, że w regulaminie jest zawarte takie zdanie. Proszę przeczytać mój komentarz jeszcze raz, ale bardziej uważnie bez wyciągania pochopnych wniosków. Jednak moje słowa nie są wyssane z palca: przy poprzedniej edycji, dostrzegając jakże felerny punkt w regulaminie, postanowiłem dowiedzieć się w jakim celu podkreśla się konieczność posiadania dyplomu, aby można było wziąć udział w Rybim Oku. W odpowiedzi otrzymałem, że "posiadanie dyplomu pozwala na utrzymanie poziomu zgłaszanych i prezentowanych prac". Asekuranctwo przed kompromitacją, bo nie daj Panie Boże, że wystawione prace nie zyskają uznania w oczach odbiorców, bo zawsze można powiedzieć, że i tak zrobili je artyści dyplomowani... Z czego to wynika, że artysta dyplomowany może brać udział w konkursie? Że niby jest tak ogromnie utalentowany, gy tego talentu wcale nie musi posiadać, a wyuczoną technikę? Co do samodzielności oceny prac - również zostałem przez Pana nieprawidłowo zrozumiany. Chodzi o to, że nie wartość pracy kwalifikuje ją do udziału w wystawie/ konkursie, a dyplom artystyczny/papierek. Innymi słowy, jeśli nie masz dokumentu poświadczającego twoją wieloletnią edukację artystyczną, to jesteś spalony na starcie. O tym również wspominała Iza Kowalczyk w jednym ze swoich wpisów na blogu. Organizatorzy potrzebują do tego gwarancji jakości - to dziwne, bo przecież i tak wiele prac odpada. Dlaczego więc wśród zgłaszanych prac nie mogłyby pojawiać się również te, których autorami są tzw. samoucy. Może znowu kwitnie obawa, że tzw. profesjonalistów przyćmiłaby sztuka tzw. amatora (z resztą z łaciny oznacza to miłośnika, a tylko utalentowany miłośnik jest wierny swojej sztuce). Pozdrawiam. Tomek Rogaliński

Anonimowy pisze...

Panie Tomku, być może dowiedział się Pan tego przez telefon, choć na pewno nie ode mnie. A wracając do meritum – powód, dla którego w regulaminie jest wymóg dot. wykształcenia artystycznego, jest – muszę Pana zmartwić – absolutnie banalny i prozaiczny... Gdyby konkurs miał charakter otwarty, do galerii napłynęłoby nie kilkaset (jak zwykle), ale kilka tysięcy prac na płytach dvd. Niestety, BGSW Słupsk nie ma tak wysokiego budżetu, aby opłacić honoraria dla jury pracującego przez dwa tygodnie. Zatem w grę nie wchodzi tutaj żadne asekuranctwo, zwłaszcza, że i w poprzedniej i w tej edycji – poza organizatorami – w jury pracują powszechnie znani w Polsce krytycy i kuratorzy (Wojtek Kozłowski, Grzegorz Borkowski, Edyta Wolska, moja osoba i wymienione przeze mnie wcześniej osoby). Nie jest też prawdą, że (cyt.) „nie wartość pracy kwalifikuje ją do udziału w wystawie/ konkursie, a dyplom artystyczny/papierek.” Otóż, przeciwnie – decyduje wartość pracy. Dyplom upoważnia tylko do zgłoszenia prac na konkurs. Niezależnie od tego, pragnę dodać, że sam zdecydowanie nie opowiadam się za takim mechanizmem, który wyklucza artystów nie posiadających „papierka”, ale w tych realiach ekonomicznych galeria musi mierzyć siły na zamiary. Niestety.
Pozdr. Roman Lewandowski

Tomek Rogaliński pisze...

Panie Romanie, nie. Dowiedziałem się o tym od pani dyrektor, tak napisała w odpowiedzi na mój mail.

"Dyplom upoważnia tylko do zgłoszenia prac na konkurs." - Właśnie i to jest to o czym napisałem, a to, że upoważnia jest dla mnie oznaką zbiurokratyzowania kultury, sztuki. Siedzicie po prostu w pułapce określonego, narzuconego schematu.

Powód , który Pan podaje jest może prozaiczny i banalny, ale to raczej marne wytłumaczenie.


"Gdyby konkurs miał charakter otwarty(...)"

Szkoda, że środowisko jest tak hermetyczne.

"(...)Niezależnie od tego, pragnę dodać, że sam zdecydowanie nie opowiadam się za takim mechanizmem, który wyklucza artystów nie posiadających „papierka”(...)"

W takim razie dlaczego godzi się Pan na swoje stanowisko w składzie jury? Dlaczego zaprzecza Pan samemu sobie?

Pozdr. Tomek Rogaliński

Roman Lewandowski pisze...

Panie Tomku, zapewniam, że ten „schemat” nie jest „pułapką”. To jest po prostu konkurs kierowany do ludzi posiadających określony typ wykształcenia. Są inne konkursy i droga dla wszystkich jest otwarta. Fakt, że na Rybim Oku zaistnieli artyści, którzy dziś znaczą wiele na mapie artystycznej, jest wystarczającą dla mnie satysfakcją. A jako kurator, także niezależny, mam niejednokrotnie okazję pracować z artystami, którzy takiego wykształcenia nie posiadają. Do jednej z wystaw przed kilku laty zaprosiłem m.in. Mirka Bałkę i studenta I roku ASP w Poznaniu. Nikt się nie obraził, a artyści do dzisiaj się cenią i lubią.

Tomek Rogaliński pisze...

Panie Romanie, cieszę się z Pana osobistego szczęścia.

Caroline pisze...

hej , zajebisty blog , też zaczęłam prowadzic bloga o sztuce , zapraszam do mnie !

P.S. będe tu często zaglądać !

Anonimowy pisze...

Fajny Blog i dyskusja. Chciałem się przyłączyć do opinii krytycznej. Nie ma szans na obronę wymogu ukończenia szkoły artystycznej. Obraz takiego przeglądu jest wybiórczy i szkodliwy społecznie. No chyba, że odbywa się w uczelni art., albo jest jedną możliwych podczas konkursu. To że koszty większe, mija się z rzeczywistością. Kwestia organizacji i procedur. Polecam otwarcie drzwi i przewietrzenie środowiska! Mam wrażenie, że od kilku lat artyści grają w te same kulki i jest nudno, bardzo nudno.

Zanim zostałem artystą, zanim dostałem papierek nie mogłem kupić farb, nie mogłem wystawiać w normalnej galerii. Widzę, że echo paskudnej komuny do dzisiaj się panoszy. Darek