niedziela, 5 czerwca 2011

"Wilk bardzo zły", czyli o spotkaniu baśniowej dziewczynki ze zwierzęciem


Nie jest łatwo przedzierać się przez gęstwinę lasu. Należy uważać na wystające korzenie, lawirować pomiędzy rozpościerającymi się gałęziami. Baśniowa rzeczywistość przyrody, skrywa w sobie pochowane w zakamarkach wyobraźni historię, o wilku bardzo złym, zakopanym skarbie, zagubionej wśród zarośli dziewczynce. Wystawa Natalii Bażowskiej, Ewy Juszkiewicz i Agaty Kus "Wilk bardzo zły" to trzy indywidualne narracje artystyczne oparte na spotkaniu baśniowej dziewczynki z zwierzęciem. Spotkanie z nim jest nieuniknione by iść dalej, dojść do krańca lasu. Wilk nie zawszę bywa zły...Czasem pomiędzy nim a złotowłosą dziewczynką rodzi się przedziwna fascynacja. A pomiędzy liśćmi migoczą pytania. Gdzie iść? Czy może lepiej zostać i pozwolić baśni rozwijać się w naszej głowie? - pisze Marta Kudelska, kuratorka wystawy "Wilk bardzo zły", która odbyła się w maju w krakowskiej galerii Art Agenda Nova.

Wystawa była baśniową narracją o wilkach, dziewczynkach i sarenkach - zarówno dosłowną tekstową jak i wizualną. Obie bardzo mi się podobają. Prace trzech artystek zostały zestawione ze współczesnymi baśniami, w których tradycyjne baśniowe motywy przenikają się z refleksjami o relacjach bohaterów: współczesnych czerwonych kapturków, małych księżniczek i śpiących królewien oraz mężczyzn, stworów, wilków i innych zwierząt, tworząc nowe fabuły, wykraczające poza baśniowy schemat. Pierwiastki dobra i zła, okrucieństwa i niewinności, oczywiste i nieskomplikowane w tradycyjnych baśniach, zostają tu przetransponowane na słowa i obrazy, które niepokoją swoją ambiwalencją. Charakterystyczny dla typowej baśni triumf dobra zostaje poddany w wątpliwość.



Pomieszczenia galerii dzięki delikatnej wzorzystej tapecie w pastelowych kolorach zamieniają się w dziewczęce pokoiki, w których pojawiają się zranione sarny, dziewczynki-sarenki, ale też wilki - jakby rysowane dziecięcą ręką i dziewczynki-wilki, bez twarzy, z twarzą zakrytą, zarośniętą. Dziewczynki jako alegorie niewinności, bezbronności i słodyczy, ale też dziewczynki-sarenki, dziewczynki-wilkołaczki, dzieci-potwory, dzieci-ofiary. Wystawę przenika atmosfera infantylnej słodyczy i poczucia zagrożenia w niejasny sposób związanego z seksualnością, które charakterystyczne jest dla obrazów Basi Bańdy. Podobnie jak w najnowszych obrazach Bańdy, tak i w pokazanych na wystawie "Wilk bardzo zły" pracach Bażowskiej, Juszkiewicz i Kus oraz towarzyszących im baśniach, przyroda - las i zwierzęta są odniesieniem do podświadomych lęków. I choć na wystawie w Art Agendzie stworzony przez artystki realistyczno-magiczny dziecięcy świat jest pozbawiony przedstawień nagich ludzkich ciał i oczywistych odniesień do seksualności, to jednak nie bez powodu główną bohaterką jest dziewczynka. Dziewczynka w sukience, dziewczynka z warkoczykiem, dziewczynka porośnięta włosami. A także sarna, z której różowej waginy wydobywają się niebieskie sukienki, biała sukienka ze strużkami krwi. W jednej z baśni królewna Śnieżka podążająca śladami krwi cieknącej z paszczy wilka dociera do białej sarny, której myśliwy wypatroszył serce. Kładzie się obok zwierzęcia, które przejmuje jej zapach i razem umierają. Żadnej z nich nie zabił wilk bardzo zły.



materiały prasowe



Zastanawiałam się jak pozyskane zostały ciała saren użyte przez Agatę Kus. Jak dowiedziałam się z blogu Karoliny Plinty, nie tylko ja. Sarny budziły zainteresowanie, a zwiedzającym nie było obojętne, czy zostały zabite dla sztuki. Co do jednej wiem od kuratorki, że prawdopodobnie została znaleziona na jakimś strychu. Plinta pisze, że Marta Kudelska deklaruje, że "ani artystka (czyli Agata Kus), ani kuratorka nikogo nie zabiły".

---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.
---

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Fajnie, że pozostawiłaś coś dla odbiorcy, nie „wylewając” niczego więcej w tekście ;) Mnie najbardziej intryguje zad sarny z wystającymi łodyżkami słomy lub prędzej trzciny (to bardziej prawdopodobne). I najlepiej funkcjonuje ta praca w zestawieniu z białą ścianą. Wygląda jak obraz, natomiast wpasowana w punkciki światełek nie wydaje się tak atrakcyjna wizualnie. Raczej jest to coś przegadanego i zaburzonego. Jednak wracając do eksponatu: niesamowite ścieżki interpretacji wyłaniają się w wyniku obserwacji. Niejednokrotnie na wystawach sklepów myśliwskich widoczne są wypchane zwierzęta - tu sarna również jest wypchana i to pierwsze proste skojarzenie. Jednak coś zostaje ucięte, istnieje jako fragment, ale również jako całość, powstaje dziwny stwór, którego sylwetka rozpływa się w kadrze, (stwór nie idzie zgodnie z anatomicznym układem kości i ścięgien, m.in. dlatego jest taki dziwny). Wystające łodyżki niepokoją, wybijają się w przestrzeń, są ostre i niebezpieczne (kontrastują z delikatnością zwierzęcia), ale wpasowują się w naturalność między innymi dlatego, że sarna żyje pośród słomiastych łąk i lasów. Co do sarny samej w sobie - dosyć ciekawe jak bardzo utożsamiana jest z kobiecością. Niektórzy sądzą (niestety błędnie), że jest to samica jelenia. Tymczasem sarna i jeleń to dwa oddzielne gatunki zwierząt. Przy sarnie samicą jest koźlica/koza , natomiast samiec to kozioł. Inaczej jest przy jeleniu: tu mamy łanię i byka. Istnieje również rozgraniczenie w sztuce: kiedy pokazywana jest sarna w twórczości artystek – to niewątpliwie musi chodzić o kobiecość, jeśli zaś przedstawienie sarny z porożem (czyli kozioł) występuje w twórczości artystów, to już dorabia się ideologię w rodzaju „rogacz”, „jeleń”, podkreślając męskość itd. Jednak bardziej fascynuje mnie sarna ze względu na ukrytą dwoistość znaczenia tego słowa. Może kiedyś pojawi się artystka, która pokaże siebie w roli jelenia i powie wszystkim, że chodzi jej o to samo... Bardzo ciekawe... Pozdrawiam. Chłopiec sarna...

Nie-zła sztuka pisze...

A samice jeleni też mają rogi??? Bo koziołki saren mają, a samice sarny nie. Stąd zapewne utożsamienie jelenia z mężczyzną. Choć nie tylko stąd. Ludzkie wyobrażenie o jeleniu jest takie, że jest on dumny i szlachetny - cechy stereotypowego mężczyzny wojownika, rycerza. A sarny są delikatne i płochliwe, przez co kojarzą się ze stereotypową kobiecością, która stopniowo odchodzi w niepamięć. Męski stereotyp jeszcze trudniej przełamać, a to chyba dlatego, że kobieta musi być jak mężczyzna, żeby osiągnąć sukces, nie na odwrót. Poza tym w dzisiejszym świecie stawia się na dynamiczność, przedsiębiorczość, zaradność, śmiałość (lub nawet bezczelność) i asertywność. Nieśmiałość, wstydliwość i sarnia płochliwość są w pogardzie.

Tomek Rogaliński pisze...

Chodzi o "zabawę" ze słowem. Obecność poroża/parostków to nieistotne. "Sarna" to kobieta, "jeleń" to mężczyzna. Pewnym słowom przypisujemy cechy żeńskie, tak samo jak męskie. Wychodzi więc na to, że "stół" jest mężczyzną, a "żarówka" kobietą ;)
Sarną jest samiec i samica, jeleniem jest również samiec i samica. Nie wiem, czy jest to do końca jasne, ale inaczej wytłumaczyć chyba nie potrafię. O, jeśli sarna, to kobieta. Jeśli jeleń, to mężczyzna, a przecież sarną jest też osobnik płci męskiej, a jeleniem osobnik płci żeńskiej. Gdyby kobieta artystka zrobiła pracę pt. "Jestem jeleniem" to by było podejrzane - aha, czuje się facetem ( i nic w tym złego nie ma, ale czy taki sposób myślenia byłby adekwatny do jej wypowiedzi? Bo tak oto załóżmy, że chodziłoby jej o wykazanie stereotypowego sposobu myślenia, wynikającego z łatwego przypisywania cech męskich, nazwom, które brzmią "męsko"), a w istocie pokazałaby łanię - czyli jakby nie było jelenia (bo przecież nie ma nazwy gatunkowej typu łania, jest to określenie płci - tak jak u człowieka: kobieta, mężczyzna) .

Chłopiec sarna

Nie-zła sztuka pisze...

Tomku, ale już przecież w poprzednim komentarzu wytłumaczyłeś, że oba gatunki mają osobniki obydwu płci.

A z tym rodzajnikiem rzeczownika, jako przyczyną umęskowienia jelenia i ukobiecenia sarny, masz zapewne rację.

A jeleń zmienił trochę symbolikę. Funkcjonuje jako określenie pejoratywne zbliżone znaczeniowo do frajera czy tez tchórza.

A nawiązując do wystawy to ona m. in. prowadzi grę ze stereotypami: sarna-kobieta-dziewczynka niewinna, bezbronna, płochliwa i wilk-mężczyzna zły, groźny, silny.

Tomek Rogaliński pisze...

Tak, ale zadałaś pytanie z trzema wykrzyknikami, więc uznałem, że trzeba to wyjaśnić, żeby nie chodziło tylko o rogi ;)

Tak, jeleń jako frajer. A więc również na niekorzyść zwierzęcia...

Nie-zła sztuka pisze...

No ale w końcu nie napisałeś jak jest z tymi rogami... Np. samica krowy ma!

Tomek Rogaliński pisze...

Ło Jezusicku! Łania nie ma, ale to nieistotne. Dlaczego? Wyjaśniłem wcześniej.

PS Uznałem, że wiesz, że nie ma.