sobota, 19 maja 2012

Artywizm. Contract Killer w Atlasie Sztuki

W magazynie Vege właśnie ukazał się tekst, niby mój, ale nie mój, bo z tytułem zmienionym bez mojej wiedzy. Ponadto nie podpisano zdjęć, naruszając tym samym autorskie prawa artystów, fotografa i galerii.

Poniżej publikuję tekst do "Vege", w kształcie, którego jestem autorką, ale najpierw krótki komentarz. (Można przewinąć komentarz i przejść od razu do tekstu - zaczyna się pod zdjęciem. :)

Redakcja wykazała się kompletnym brakiem profesjonalizmu i zwykłą bezczelnością. Piszę to, choć w 100% popieram idee etyki wobec zwierząt, które głosi to czasopismo. Jest mi jednak przykro i jestem strasznie wkurzona, ponieważ tytuł i podtytuł sprowadzają sztukę do estetyki. Cóż za wąskie rozumienie sztuki i niezrozumienie mojego tekstu!! Usunięcie z tytułu słowa artywizm sprawiło, że traci on odniesienie do tekstu i sens, który miał w założeniu. Ów nagłówek odnosi się do ostatniego akapitu, w którym cytuję Adama Mazura, ale myśl krytyka została przez redaktora "Vege" spłycona.

Jak można zmieniać coś w tekście bez wiedzy autorki?? W dodatku wysyłając tekst zastrzegłam, że wszelkie propozycje zmian muszą być ze mną konsultowane. Takiej propozycji nie otrzymałam, za to powiedziano mi, że tekst bardzo się wszystkim podoba. Tymczasem dokonane zmiany nie są poprawkami czysto redaktorskimi, tylko jakimiś niezrozumiałymi zabiegami. Świadomie napisałam ten tekst z myślą o szerokiej publiczności, więc niepotrzebne były dodatkowe próby jego uatrakcyjnienia przez uproszczenie. Gdyby jednak była taka potrzeba, redakcja ma obowiązek skonsultować zmiany.

Tytuł i nagłówek są tym, co najwięcej osób czyta i zapamiętuje. Na razie dowiedziałam się o zmianie tytułu i nagłówka przez telefon, jutro mam nadzieję dorwę ten tekst i sprawdzę, czy nie wprowadzono więcej zmian. Zrezygnuję też chyba z napisania do "Vege" relacji z wystawy stałej w Galerii Dawnego Malarstwa Europejskiej w nowo otwartym MNW, której nieduża część poświęcona jest martwym naturom oraz żywym zwierzętom.

Panie redaktorze, oczekuję opublikowania sprostowania w kolejnym numerze. Choć takie sprostowania niewiele dają, tekst poszedł już w świat.

Jest rzeczą normalną, że redakcja ma uwagi, a zmiany są uzgadniane pomiędzy redaktorem a autorem. Zarówno redakcja jak i autor mają prawo do odmowy publikacji. Jestem otwarta na propozycje redakcji, ale nie na stawianie mnie przed faktem dokonanym.

To mój tekst, ja jestem jego autorką, ja mam do niego prawo (zarówno w sensie prawnym jak i moralnym). Mam też prawo odmówić zgody na publikację.

Melania podczas wernisażu, fot. Dominik Szwemberg

Tekst w oryginalnej formie można przeczytać tutaj:

Artywizm. Contract Killer w Atlasie Sztuki

13. stycznia w łódzkiej galerii Atlas Sztuki pojawiła się Melania, ur. 17.02.2004 w Łodzi, weganka, dwoje dzieci, związana z łódzkim ogrodem zoologicznym. Do galerii miała przyjeżdżać codziennie na kilka godzin do końca trwania wystawy „Contract Killer”; do sali z legowiskiem, oddzielonej od zwiedzających szklaną ścianką. Okazało się jednak, że temperatura w galerii jest na tyle wysoka, że sprawiałaby Melanii dyskomfort. Z tego i innych względów Tatiana Czekalska i Leszek Golec w porozumieniu z opiekunką Melanii zdecydowali, że przyjdzie ona jedynie na wernisaż. Melania jest owcą. Czekalska i Golec wegańskim duetem artystów-kuratorów.

Pojawienie się prawdziwego żywego zwierzęcia w galerii budzi moją czujność. A to dlatego, że sztuka, tak jak i inne dziedziny ludzkiego życia, uwikłana jest w gatunkowizm. Artyści niestety dość często i bezrefleksyjnie wykorzystują zwierzęta do swoich celów, traktują je mniej lub bardziej przedmiotowo – jako materiał, tworzywo sztuki. Podobne obawy pojawiły się w przypadku wystawy w Atlasie Sztuki, choć duetowi Czekalska + Golec z pewnością nie można zarzucić braku refleksji czy empatii.

Melania, wychowała się od urodzenia w łódzkim zoo, gdzie mieszka do dziś, co roku bierze też udział w szopce bożonarodzeniowej. Melania nie boi się ludzi, lubi przebywać w ich towarzystwie, a wręcz nie lubi być sama. Nie wydaje mi się to wystarczającym argumentem do pomysłu umieszczenia jej w galerii, ale doceniam, że artyści potrafili zmodyfikować projekt, zrezygnować z jego części przez wzgląd na zwierzę.

Czekalska i Golec swoją postawą, zarówno życiową jak i artystyczną, zwracają uwagę na problemy związane z sytuacją zwierząt, poprzez swoją twórczość promują weganizm oraz apelują o etyczne traktowanie zwierząt i wszystkich żywych istnień. (W tym kontekście niepokoi mnie trochę w opublikowanych przez galerię rozmowach z artystami brak krytycyzmu wobec instytucji zoo i zwyczaju szopek z udziałem żywych zwierząt). Tworzyli między innymi „Avatary”, przemyślne obiekty wykonane z cennych materiałów, jak np. złoto, mające służyć ratowaniu owadów. Pozornie pusty klasyczny white cube wcale nie jest pusty, zawsze są w nim jakieś żyjątka. W którymś z kątów zaszył się pająk i ktoś mieszka pod podłogą.

Tatiana Czekalska + Leszek Golec, Avatar, 1996.



Niekiedy kwestionowali też materialność sztuki. Ich twórczość jest często metaforyczna i czysto konceptualna, a jednocześnie silnie zaangażowana etycznie, społecznie czy nawet politycznie. W 2004 roku w Galerii Kont w Lublinie przeprowadzili "The Favourite Action" – pieniądze otrzymane na realizację wystawy wpłacili na konto Polskiej Akcji Humanitarnej, utożsamiając tym samym działalność artystyczną z działalnością społeczną. W tym samym roku w Cysternie warszawskiego CSW zamiast tradycyjnie rozumianego dzieła sztuki umieścili informację o wylince – przemianie, którą przechodziły właśnie niewidoczne gołym okiem owady. Praca ta wiąże się także z charakterystycznym dla Czekaskiej i Golca podważeniem autorstwa. Artystą, twórcą niezauważalnego dla ludzkiego oka performansu, stał się owad, Czekalska i Golec zaś jego kuratorami. Podobnie w 2006 w Słupsku zostali kuratorami kołatków. Na wystawie "Homo Anobium. Święty Franciszek 100% rzeźby 1680-1985" znalazła się drewniana figura św. Franciszka z XVII wieku mocno przetworzona przez owady i w 1985 roku uratowana przez ludzi – konserwatorów, którzy utrwalili ją w ostatniej chwili, tuż przed rozpadem. Czekalska i Golec pragnęli zwrócić uwagę na działalność najmniejszych żyjątek, wydrążone przez nie kształty korytarzy uznali za kontynuację procesu rzeźbienia.


Tatiana Czekalska + Leszek Golec, Homo Anobium. Św. Franciszek 100% rzeźby 1680-1985, 2005.



Wracając do roku 2012, do łódzkiego Atlasu Sztuki, warto zaznaczyć, że obecność owcy w czerwonym pomieszczeniu galerii odnosi się do tytułu wystawy: Contract Killer. W wąskim, ciemnym korytarzu prowadzącym do szyby przez którą widać Melanię artyści zaprezentowali wyniki badań, wedle których na liście światowych zabójców spożywanie mięsa wyprzedza alkohol i papierosy. Mięso to tytułowy płatny zabójca, płacimy za nie, a ono nas zabija. Samo też jest konsekwencją zabójstwa. W tym właśnie kontekście w galerii pojawiła się owca, znana dotychczas mieszkańcom Łodzi z szopek bożonarodzeniowych.

„Jest to dość spektakularne” – mówi Leszek Golec w rozmowie z Sebastianem Cichockim – „Pojawiają się artykuły, zdjęcia w prasie (...). Pisze się o Melanii, ile ma lat, co lubi. Ludzie ją rozpoznają. (...) I tu jest problem. (...) Podczas kolacji wigilijnej nie je się mięsa. O północy wszystko się zmienia. A przecież podczas pasterki ogląda się szopkę. O, zobacz, to jest Melania, dotknij jej noska. Po 15 minutach dzieci spotykają się z koleżankami Melanii podanymi na talerzu. To samo dziecko ma tak skrajne doświadczenia ze zwierzętami w bardzo krótkim czasie.”

W drugiej sali widz zostaje skonfrontowany z fotografiami przestronnych poprzemysłowych wnętrz z jedną niewyraźną, rozmazaną postacią białego kota artystów o imieniu Wieloryb. Ta tajemnicza postać pojawia się też nad morzem, wśród ruin, na cmentarzu i we wnętrzu kościoła – kojarząc się nieodparcie z Barankiem Bożym. Ruchliwy, dynamiczny, i dlatego niewyraźny na fotografiach, wędrowiec kontrastuje ze statycznością monumentalnego otoczenia.

Jak pisze Adam Mazur sąd estetyczny nad poszczególnymi fotografiami i zastaną w dniu wernisażu sytuacją stopniowo przechodzi w refleksję etyczną. Bez etyki wystawa mogłaby się wydawać kolejnym dość minimalistycznym, postkonceptualnym projektem, jakich wiele w głównym nurcie sztuki współczesnej.

Melania podczas wernisażu w towarzystwie artystów, fot. Dominik Szwemberg

Tatiana Czekalska + Leszek Golec, Biały kot, czarna owca, WEGE Petformance for photography, wystawa „Contract Killer”, Atlas Sztuki, Łódź 2012.



Tatiana Czekalska + Leszek Golec, Contract Killer, fragment z kolekcji White Vege Fur, Petformance for photography 2009 -2012, Lambda Print, Kodak Proffesional Ultra Endura, Dibond, Plexi 10 mm.



Tatiana Czekalska + Leszek Golec, Contract Killer, fragment z kolekcji White Vege Fur, Petformance for photography 2009 -2012, Lambda Print, Kodak Proffesional Ultra Endura, Dibond, Plexi 10 mm.


Tatiana Czekalska + Leszek Golec, Contract Killer, fragment z kolekcji White Vege Fur, Petformance for photography 2009 -2012, Lambda Print, Kodak Proffesional Ultra Endura, Dibond, Plexi 10 mm.



Tatiana Czekalska + Leszek Golec, Contract Killer, fragment z kolekcji White Vege Fur, Petformance for photography 2009 -2012, Lambda Print, Kodak Proffesional Ultra Endura, Dibond, Plexi 10 mm.



Tatiana Czekalska + Leszek Golec, Contract Killer, fragment z kolekcji White Vege Fur, Petformance for photography 2009 -2012, Lambda Print, Kodak Proffesional Ultra Endura, Dibond, Plexi 10 mm.

---
Zdjęcia są własnością duetu Czekalska&Golec i nie mogą być publikowane bez ich zgody.
---

Brak komentarzy: