poniedziałek, 13 grudnia 2010

Spokój nieżywych ciał







W Madrycie miał miejsce performens z okazji Międzynarodowego Dnia Praw Zwierząt. Uczestnicy hiszpańskiego oddziału organizacji Animal Equality trzymali na rękach nieżywe zwierzęta, sugerując, że wybierając weganizm każdy człowiek może uratować konkretne zwierzęta. W ich objęciach i na ich dłoniach spoczywały bowiem prawdziwe trupy kotów, kotków, prosiaczków, jagniątek, ryb, królików, kur, kurczaczków... Zostały one zabrane ze śmietników gospodarstw, na które trafiły jako odpady. Estetyczny porządek stojących ludzi, emanujący z ich twarzy smutek i całkowity, wręcz przerażający spokój korespondują ze spokojem, ciszą i smutkiem nieżywych ciał. Odrzucająca organiczność trupa zostaje oswojona w taki sposób, że bardziej rozczula i zasmuca niż odrzuca. Artywizm prozwierzęcy przybrał w tym wypadku formę nie tylko wymowną, ale i dobrą artystycznie, co zdarza się nie tak znowuż często. I tak jak zazwyczaj sztuka jest nieoczywista, bardziej sugeruje niż oznajmia, bardziej budzi wątpliwości niż wyjaśnia, tak w tym wypadku artystyczny wymiar tego działania sprzyja jasności przekazu i dodaje mu siły. Cisza i bezruch stały się najwymowniejszym znakiem śmierci.

---
Wszystkie teksty opublikowane na blogu Nie-zła sztuka objęte są prawem autorskim na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Cytując teksty z niniejszego blogu, musisz podać imię i nazwisko autorki oraz nazwę i adres blogu.

3 komentarze:

Tomek Rogaliński pisze...

To okrutne, gdy człowiek wyrzuca martwe zwierzęta na śmietnik.
Zwierzęciu również należy się pochówek, szacunek dla zmarłego ciała.

Widzę na zdjęciu dłonie w rękawiczkach. Może gdyby plastikowych rękawic by nie było, przekaz stałby się bardziej wyrazisty - ukazywałby silne niemal cielesne zlanie się człowieka ze zwierzęciem, bardziej namacalne...

Ale zapewne chodziło o to, aby uniknąć bakterii i zarazków rozkładających się ciał.

Nie-zła sztuka pisze...

Nie wszyscy mają rękawiczki, ale większość jednak tak, ze względów higienicznych. Te ciała były pewnie w rożnym stanie, zwierzęta mogły być chore itd. Poza tym zapewne chcieli uniknąć ewentualnych konsekwencji prawnych i nie dostarczać wody na młyn osobom nastawionym negatywnie do performensu.

Istotne jest to, że zwierzęta są wyrzucane jak śmieci, ale też dlaczego lądują na tych śmietnikach. Jest to konsekwencją istnienia przemysłowych hodowli, rzeźni i ferm futrzarskich.

Tomek Rogaliński pisze...

No i zwierzęta lądują na śmietniku zapewne dlatego, że są traktowane jako istoty niższej kategorii - to nie musi mieć związku tylko z przemysłem, ale również z ludzkiej znieczulicy lub głupoty, gdy ktoś posiada zwierzątko, ono umiera, to potem "nie ma co z nim zrobić", a cały problem "rozwiązuje" przydomowy śmietnik.

Ale nie tylko martwe są wyrzucane.
Np. okrutne są zbrodnie dokonywane na szczeniakach urodzonych na wsi - pakuje się je do worka i wyrzuca na dno jeziora, stawu, rzeki . Szok!